- Desperacja
- O potrzebie krzyku…
Jak wieść gminna niesie nasze samodzielne życie rozpoczynamy krzykiem, wprawdzie położne mówią iż nie zawsze ale można tak przyjąć bo wytłumaczenie tego faktu jest i proste i przyjemne zarazem.
Lata lecą i niektórzy mają znów nieodparta potrzebę publicznego krzyku…
Tacy bywają ojcowie których relacje z dzieckiem zostają radykalnie zmienione. Z cudownych partnerów o wspaniałych ojcowskich instynktach stają się z nagle najgorszymi z możliwych piastunami własnego dziecka. Pisząc ten tekst nie analizuję co takiego rzeczywiście zaszło w ich życiu, kto ma rację, kto jest winien. Ojciec realnie zostaje odseparowywany od dziecka, ma limitowany czas kontaktów niekiedy do zera. Stawiane zostają ograniczenia: bez noclegów, w obecności osoby trzeciej, w miejscu zamieszkania dziecka i wszystko co tylko w tej materii można wymyślić i wdrożyć.
Ojciec zaczyna krzyczeć…
Jedną z możliwości wykrzyczenia swojej krzywdy daje internet, powstają strony poświęcone konkretnym przypadkom, jawnie, często z personaliami, ilustrowane słodkimi zdjęciami dziecka, nieraz w interakcji z tatą.
Ostatnio miałem okazję otrzymać linki do takich stron: “oddajciemitate.pl” i “chcedotaty.pl” – profesjonalnie przygotowane strony, niejedna firma mogłaby pozazdrościć, ale nie o jakości plastycznych projektów chcę pisać lecz o idei takich projektów. Pisane w formie surowych sprawozdań, stylizowane na list dziecka tęskniącego, wzmacniane tekstami innych osób zaangażowanych w konkretny przypadek. Krzyczą jasnym komunikatem o potrzebie dziecka kontaktów z ojcem. Mimo, że z racji wieku tych dzieci nierealne jest by były autorami wpisów, czytelnicy przeżywają całkiem realnie emocje z tym związane.
Ja też, tyle, że może inne. Stąd moje pytanie – czy to dobra droga, czy to skuteczna metoda, czy cena jest znana i nie za wysoka. Mam wątpliwości czy upublicznianie sporu z matką dziecka (często i jej rodziną) jest optymalnym rozwiązaniem. Czy pomaga w rozwiązaniu konfliktu, czy poprawia pozycję ojca w tymże konflikcie, czy nie narusza dóbr dziecka związanych z jego poczuciem bezpieczeństwa i godności? Czy jest tylko krzykiem zrozpaczonego, zagubionego w dramacie życia faceta, który nie wie już jak przerwać ten zaklęty krąg niemożności?
loading...
59 Responses to O potrzebie krzyku…