Za wzorem Szawła opiszę historię z życia.
Mężczyzna przed pięćdziesiątką dowiedział się, że nie jest biologicznym synem swojego ojca. Podczas sprawy spadkowej po matce wyszły na jaw pewne szczegóły z jej życia. Była wdową, gdy poślubiła drugiego męża, który adoptował jej synka. Chyba prawie nikt ze znajomych o tym nie wiedział, syn urodził się, gdy ojciec był dość młody (21-22 lata), ale pewnie uchodziło to za wpadkę. Co ciekawsze, wiele osób widziało potem podobieństwo psychiczne między oboma mężczyznami.
Jak można ocenić postępowanie kobiety, która według opinii syna była osobą bardzo dobrą, ciepłą i wrażliwą? Na pewno chciała stworzyć udaną rodzinę i doceniała nowego partnera za podjęcie się wspólnego wychowywania jej dziecka. Dlaczego chłopiec nie poznał prawdy o swoim ojcu? Mogło być kilka powodów.
Jeśli pierwsze małżeństwo nie było zbyt udane, matka nie chciała kultywować pamięci zmarłego i wolała rozpocząć nowe życie z synem. Może kontakty męża z rodziną nie były zbyt bliskie albo nie akceptowali oni jego żony, dlatego została odcięta więź chłopca z wszelkimi krewnymi ojca.
W tej sytuacji matka i ojczym uznali pewnie, że lepiej, gdyby chłopiec nosił takie nazwisko jak reszta rodziny. Biologicznego ojca i tak nie pamiętał. Uznanie jej męża za ojca zapobiegłoby także ewentualnym napięciom w okresie dorastania. Z ust zbuntowanego nastolatka łatwo mogłyby paść takie słowa jak „Nie jesteś moim ojcem” albo w przypadku konfliktu z młodszym rodzeństwem (było jeszcze dwóch braci): „Bronisz Tomka, bo on jest twoim prawdziwym synem”.
Mogły być nawet względy czysto praktyczne. Jeśli pierwszy mąż nazywał się Kapusta czy Kogut, matka przewidywała, że syn byłby narażony na kpiny kolegów. A nazwisko ojczyma jest neutralne i całkiem ładne…
Co myślicie o tej sytuacji? Czy matka dobrze postąpiła?
loading...
13 Responses to Wybór wdowy