Każdy, kto ma prawo jazdy, zna podstawową regułę, wałkowaną na zajęciach przez każdego instruktora. Zasadę ograniczonego zaufania. Mówi ona, że nie należy zakładać, że inni kierujący zawsze przestrzegają przepisów i trzeba zawsze być czujnym. Mówi o innych kierowcach ale nie wspomina o pasażerach. Przyjmuje się, że pasażer chce szczęśliwie dojechać do celu podróży. A co zrobić, kiedy pasażer w trakcie jazdy chwyta za kierownicę, sypie gwoździe pod koła pojazdu, awanturuje się czy zachowuję się nieracjonalnie, zagrażając sobie oraz innym? O tym już na kursach nie uczą.
Większość z nas uznaje, że skoro jedziemy w jednym pojedzie, to współdzielimy odpowiedzialność za to, co się dzieje w środku. Wydaje się, że tak byłoby racjonalnie… Tylko się wydaje. Wielu z nas chce zrozumieć to wszystko, co się dzieje w „wojnie o dzieci”. Tylko że tego nie da się ogarnąć w sposób racjonalny. Nie da się, a jeżeli będziemy próbowali racjonalizować, to możemy się wpędzić do grobu i nic z tego dobrego nie będzie. Tak więc powinniśmy nie racjonalizować, ale jakoś dawać sobie z tym radę, za wszelką cenę.
Pani Była kiedyś, w chwili słabości, sama z siebie zaczęła mówić, że ona zrobiła piekło wszystkim wkoło, ponieważ jej tatuś był adwokatem. Z tego powodu ma kompleks, bo bardzo by chciała mieć styczność z ludzi co noszą togi. Każda wizyta u Pani Mecenas ją rajcuje i generalnie ma z tego radochę i spełnienie. Fajnie zdewastować wszystkim wkoło życie, bo się nie chciało siedzieć nad książkami… Miała także taki zwyczaj, że ogłaszała wszem i wobec, że ja się okrutnie znęcam nad dziećmi. Jednocześnie bez problemu, jeszcze kiedy byliśmy małżeństwem, zabierałem dzieci na parodniowe wyjazdy za miasto bez mamy. Albo dawała mi okazję, abym się znęcał, czym ułatwiała mi przestępstwo, albo wiedziała że się nie znęcam, a tylko tak gadała. Sam nie wiem, pewnie się znęcałem nad synem, kiedy kazałem mu dmuchać w ognisko, z czego miał radochę, albo nad córką, kiedy oglądała mecz piłki nożnej i krzyczała „GOLA GOLA”.
Kiedy porwała dziecko i niespodziewanie wyjechała, tłumaczyła w piśmie do sądu, w sprawie o alimenty, że należą się jej znaczące kwoty za to, że była w ciąży i urodziła. Teraz jest bez pracy, ale będzie pracowała, kiedy tylko pozwany (czyli ja) pokryje wydatki związane z opłacaniem niańki, mieszkania oraz opiekunki. Czyli będzie pracować, ale jedynie na swoje drobne wydatki, natomiast ja miałbym znaleźć jej i opłacić lokum oraz utrzymywać dziecko którego nie wychowuję. Wychowaniem dziecka zajmie się opłacona przeze mnie niańka, natomiast ona zajmie się własną karierą. Na razie kariery nie zrobiła ale kto wie… Oczywiście odseparowanie mnie od dziecka jest niezbędne z powodu mojego charakteru, ale moje pieniądze nie mają takiej wady.
Nie należy się przejmować idiotyzmami, które nam inni serwują. Bo jak się człowiek przejmie, to sam od tego zwariuje…
loading...
3 Responses to Kierowca bombowca