Mądry Ojciec przed szkodą!

Nieoceniony Andrzej we wcześniejszym temacie porusza kwestię rezygnacji w obliczu konfliktu z kobietą po rozwodzie. Nie każdy chce umierać za jakąś sprawę albo walczyć do upadłego… wielu woli zrezygnować. Pytanie kto najwięcej ucierpi na starciu? Czy postawienie na swoim będzie warte tego co po drodze? Cel nie zawsze uświęca środki, dosyć bolesna to lekcja. Kto zaręczy, że oglądanie walki jaką stoczy się z utrudniającą matką będzie dla dziecka mniejszą traumą niż brak kontaktu z ojcem. Przecież mądre panie w RODK-ach twierdzą, że brak ojca to nic takiego strasznego i wystarczy matka! Jak walczyć w takiej sytuacji z przeciwnikiem cynicznie ukrywającym się za żywą tarczą z zakładników? Wiem, wiem był podobno przypadek Głogowa gdzie taka taktyka się nie sprawdziła. Ale tam było to słynne: „Bijcież oćcze! Bijcież! Z waszej ręki nie boli!”. Rzadko kto może liczyć na takie zrozumienie konfliktu małżeńskiego u swoich dzieci.

Nie wiem jak wy ale ja staram się myśleć trochę do przodu i zabezpieczać się przed przykrymi zdarzeniami. Wybór niewłaściwego partnera jest bardzo przykrym zdarzeniem i olbrzymią traumą. To się niestety zdarza, jak pokazują statystyki, coraz częściej.  Niestety, co już pisaliśmy w komentarzach do postu Andrzeja, nie ma możliwości i pewności osiągnięcia 100% sukcesu w związku. Dziś twoja wybranka zapewnia cię, że to ty jesteś tą osobą, z którą na pewno chce się zestarzeć ale… jutro nigdy nie jest pewne. Jak nie „biały nosorożec” to jakaś “niebieska żyrafa” i wszystko może się zdarzyć. Nam też jakaś zaćma związkowa albo inna smuga cienia się może trafić i jest ruina związku. A dalej bolesne rozstanie z walką o dzieci w naszym szacownym „przesądzie”.

I CO!!! Postawa postawą, jakoś sobie poradzimy. Jakoś tak generalnie radzimy sobie z katastrofami, które nam życie podrzuca. Ale ta katastrofa z opieką po rozwodzie, to coś innego. Co tu od nas zależy i co możemy zrobić? Niewiele… a ja bardzo nie lubię poczucia bezradności! To koszmar z najgorszych snów. Zagrożenie, a ty nic nie możesz zrobić. Opcja – zero dobrych wyjść!

Cóż, panowie, przychodzi mi jeden pomysł do głowy. Trzeba by zadbać o swoje interesy zawczasu. Już w momencie podpisywania papierów w USC, prosisz urzędnika, aby darował sobie Mendelssohna, drętwą gadkę o rodzinie itd. Ma za to obowiązek zaproponować podpisanie umowy małżeńskiej i oraz formularza z oświadczeniem małżonków, że w razie rozstania zgadzają się na opiekę równoważną. O ile będzie ona możliwa w tym przypadku. Panowie, nie ma lekko, porzućmy sentymenty, chcemy dziecka… proszę bardzo – podpisujmy papier o opiece, a dopiero potem zabierajmy się do sprawy. Nikt potem nie będzie opowiadał głodnych kawałków o tym, co on sobie wyobrażał i jak to ma wyglądać po rozstaniu. Pozostaje kwestia opracowania takiej umowy przez prawnika.

Taka akcja uświadomi wreszcie potrzebę wprowadzenia tego rozwiązania jako normy. Prawo ma często u swoich korzeni obyczaj. Wprowadźmy więc nowy obyczaj!

A jak ktoś lubi mocne wrażenia i nie boi się kłopotów… to zapraszamy na tradycyjną „ścieżkę zdrowia” dla ojca w RP po rozwodzie.

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii sądy, urzędy, instytucje, siła stereotypu, rozstanie, o życiu, być ojcem, prawo i praktyka, mężczyźni i kobiety, dyskryminacja, opieka równoważna, ogólne, decyzje w ważnych sprawach dzieci. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

30 Responses to Mądry Ojciec przed szkodą!

Dodaj komentarz