Apaszkę dobiera się do płaszcza, torebkę do butów, krawat do koszuli… A pełnomocnika?
Kiedy złożyłem pozew o rozwód, _PM_ zatrudniła prawniczkę. Całkiem dobrą adwokat, znaną w środowisku, porządną, przy okazji żonę znanej osoby z życia publicznego. Po około dwóch latach okazało się, że _PM_ zmieniła pełnomocnika. Mój mecenas spotkał poprzednią “przeciwniczkę” i dowiedział się, że to ona zrezygnowała, bo klientka przychodziła z matką i chciały od niej działań, na które pani mecenas nie chciała się zgodzić.
Pojawiła się nowa pani pełnomocnik. Też znana w środowisku… Głównie z tego, jak się obeszła ze swoim mężem. Też adwokat, uciekł do innego miasta… Ta pani bez skrupułów się wzięła do pracy. Potrafiła w kilka minut zmienić właściciela domu, samochodu, kredytu… Nawet wybudowała basen przy domu.
Po zakończeniu sprawy rozwodowej pojawiła się kolejna prawniczka. Już nie adwokat, ale doradca prawny – na mocy uproszczonych procedur wprowadzonych koło 2006 roku… Kancelarię miała w biurach przy kompleksie szklarni. Najpierw pokazała, że umie się doskonale wczuć w rolę swojego klienta. Olewała mnie co najmniej tak samo dobrze, jak _PM_. Kiedy złożyła pozew o podział majątku dostałem pełnomocnika z urzędu. Kilka minut zajęło mu wykazanie, że ta pani nie może reprezentować _PM_ przed sądem. Sprawa została przez sąd oddalona…
Teraz ta sama pani prawniczka reprezentuje _PM_ w sądzie. Okazuje się, że znalazła radcę prawnego, u którego została aplikantem. W sądzie pojawia się nadal ta sama pani (w zastępstwie radcy prawnego). A radca prawny ma ten sam adres przy szklarniach…
Można to interpretować w taki sposób… Najpierw chodziło o uczciwe zadbanie o interesy. Później, kiedy sprawy zaczęły przybierać obrót nie w pełni zgodny z oczekiwaniami _PM_, potrzebny był ktoś do zadań specjalnych. Teraz chodzi o to, żeby nic się nie zmieniło. Ma ktoś lepszą interpretację?
loading...