Nasza epoka to epoka olbrzymich zmian społecznych. Świat, jaki znaliśmy, odchodzi powoli w zapomnienie. Stabilność i spokój społeczny już dawno zostały odłożone do lamusa. Nie ma do nich powrotu. Nie oznacza to że postawy aspołeczne, jak chociażby „wojny o dzieci”, nie miały miejsca wcześniej. Miały. Ale były regulowane przez społeczności.
Dzisiaj w polskich w więzieniach siedzi więcej ludzi, niż w mrocznych czasach stalinizmu. Już to pokazuje, w jak słabej kondycji znajduje się nasze społeczeństwo. Czy staliśmy się państwem bardziej restrykcyjnym czy też zwyczajnie zwiększyła się wykrywalność wszelkich zagrożeń? Kiedyś nikt nikogo nie ciągał po psychologach ani psychiatrach, każdy załatwiał swoje sprawy w gronie rodziny – sami umieliśmy rozwiązywać swoje problemy. Sąd był ostatecznością, i oznaczał hańbę dla całej rodziny. Należy przypomnieć że warunki życia były znacznie gorsze od tych jakie mamy obecnie. Znacznie ciężej się żyło i ponosiło się znacznie większe koszty tego życia. Mimo wojny i zniszczeń, jakie poczyniła, to rodziny trzymały się jako ostoja spokoju oraz ładu moralnego. Co się stało, z naszym społeczeństwem?
Moim zdaniem podstawową zmianą, jaka się dokonała, to przejście od życia wspólnotowego do życia indywidualnego. Podstawą życia dla ludzi była samodzielna rodzina, często żyjąca w wielopokoleniowym środowisku, mimo tego samodzielna. Rodzice starali się nie angażować w życie młodych, mimo że mieszkali często pod jednym dachem. Młodzi odpowiadali za siebie i oni kreowali swoje życie. Każdy znał swojego sąsiada, a idąc do pracy wiedział, że będzie miał zatrudnienie przez kolejnych naście lat. Rzadko zdarzało się coś niespodziewanego. Można powiedzieć, że życie ludzkie było biedne, ale pewne i przewidywalne.
Dzisiaj już nie mamy pewności niczego. Zmieniliśmy się ze społeczeństwa stadnego w społeczeństwo indywidualistów. Niechętnie angażujemy się w działania społeczności, stawiając swoją indywidualność na miejscu pierwszym. Rodzina nie ma już za zadanie zaspokajanie potrzeb materialnych i emocjonalnych ludzi, nie jest już kontraktem do końca życia. Nie wiadomo, czym się stała w obecnych czasach przysięga między dwojgiem ludzi – najczęściej niewiele znaczy. Ważne są indywidualne potrzeby jej członków, a nie dobro wspólne wypracowane w kompromisie.
Dlatego też człowiek współczesny jest samotny i zagubiony. Nie ma żadnych wskazówek jak żyć albo współpracować w przyszłości. Perspektywa roku wydaje się odległa, a co dopiero dziesięcioleci. Związki zawieramy nie po to, aby być wspólnie do szczęśliwej starości, ale po to, by czerpać chwilową przyjemność.
Wydaje mi się, że spory o dzieci w wielu przypadkach odwołują się do modelu, w jakim ludzie chcieliby żyć, to jest stadnym lub indywidualnym. Trzeba mieć nadzieję, że jednak rozsądek zwycięży i pogodzi dwie skrajne postawy.
loading...
6 Responses to Konflikt dwóch wizji