Co mnie obchodzi, o czym ona marzy? Skąd mam wiedzieć, co jest dla niego ważne? Po co mam z nią się tam włóczyć? Chciałby mnie wyciągnąć na swoje wyprawy, ale mnie to nie interesuje…
Kiedy ludzie się poznają i zakochują, widzą tylko siebie. Patrzą na siebie z uwielbieniem i tworzą sobie jakiś wizerunek tej drugiej osoby. Osoby w stanie silnego pobudzenia emocjonalnego, mocno zakochanej, wpatrującej się w nas jak w obrazek. Z czasem zaczynamy zauważać, że ten nasz obrazek nie do końca przystaje do rzeczywistości. Zauważamy, bo sami się otrząsnęliśmy, zrzuciliśmy różowe okulary, ale także bo nasz partner (partnerka) się otrząsnął. To pierwszy moment, kiedy coś nam się zaczyna nie zgadzać. I tutaj pojawia się kilka możliwości, co z tym zrobić. Na początek wymienię te prowadzące do rozpadu związku i najczęściej rozstania:
- żądamy, żeby partner dostosował się do naszego wyobrażenia (kiedyś nie byłeś taki, zrób coś z sobą, bo się staczasz…)
- nie przyjmujemy do wiadomości, że coś się nie zgadza – na siłę odtwarzamy wcześniejsze zachowania i żądamy tego samego od partnera (przytul mnie tak, jak kiedyś, jak ja uwielbiam Cię całować, pamiętasz, jak spędzaliśmy weekend 5 lat temu? zróbmy to znowu…)
- szukamy innego modelu, który będzie pasował do naszego wyobrażenia (jak powiedział Groucho Marx, siedziałem z nią, bo bardzo mi Ciebie przypomina; w zasadzie przypomina mi Ciebie bardziej, niż Ty sama…)
- podejmujemy heroiczne postanowienia (on się stoczył, ale ja wytrzymam do końca; muszę być odpowiedzialna/y, nie mogę doprowadzić do rozpadu związku; będę znosić z honorem swoje cierpienie)
Nie mam ambicji naukowych w tym względzie, więc nie wymienię pewnie wszystkich możliwości, ale pewnie już rozumiecie, co mam na myśli. No dobrze, to co zrobić, żeby po tym pierwszym okresie zauroczenia nadal dobrze się ze sobą czuć? Czy to się w ogóle da? Sądzę, że kluczem jest ciekawość…
Cudowny środek? Pewien rabin pytany o najlepszy środek antykoncepcyjny odpowiedział — Szklanka wody. — Ale przed, czy po, Rebe? — Zamiast! Z ciekawością w związku jest inaczej. Nie zamiast, ale przed, po i w trakcie. Jeżeli będziemy ciekawi ludzi, to zanim się z kimś zwiążemy, już będziemy o nim coś wiedzieć. Jeżeli będziemy ciekawi naszego partnera, to nie stworzymy sobie jedynie słusznego wizerunku, tylko stale będziemy go uzupełniać i poszerzać. I jeżeli będziemy ciekawi życia, to chętnie będziemy z partnerem realizować jego pasje. W ten sposób związek może się rozwijać, bo ma cały czas nową pożywkę. Poznajemy się ciągle w nowych sytuacjach, uczymy się sobie ufać, polegać na sobie, współpracować…
Ciekawość, to pierwszy stopień do udanego związku!
Czego sobie i Wam życzę,
jak lubił kończyć swoje felietony w Tygodniku Powszechnym Stefan Kisielewski.
loading...
5 Responses to Ciekawość to pierwszy stopień do…