Jak zabić w dziecku radość życia…

Alienacja rodzicielska

_JC_ i _DS_ byli ze mną przez tydzień ferii zimowych. Pierwszy tydzień. Nie było dokładnie ustalone, kiedy się kończy tydzień, więc uznałem, że w sobotę wieczorem albo w niedzielę rano. Ponieważ nie stać mnie na żaden wyjazd czy inne tego typu atrakcje, siedzieliśmy w domu. Ale wziąłem urlop i spędzaliśmy ten czas razem. Chodziliśmy na spacery, razem gotowaliśmy, oglądaliśmy filmy… Pojechaliśmy też do moich rodziców, a z nimi na basen i na łyżwy. Dzieci były zadowolone. Spędzały dużo czasu z _KS_

Na ostatnie dwa dni zaplanowaliśmy dodatkowe atrakcje. Znowu u rodziców, znowu na łyżwach, ale też i duża impreza ze znajomymi, śpiewaniem, kominkiem. Taki akcent na koniec… Zaplanowaliśmy wszystko jeszcze przed feriami. Nagle w połowie tygodnia dostałem wiadomość od _PM_, że jej zdaniem pierwszy tydzień ferii kończy się w sobotę o godzinie 16-tej. Pisałem o tym trochę we wpisie Świat to za mało. W sobotę wymieniliśmy z _PM_ kilka sms’ów w sprawie godziny, kiedy dzieci pojadą do matki. Nie chciałem im przerywać w połowie obiadu, na czym jej bardzo zależało. Nie chciałem robić przykrości rodzicom i ich gościom.

W pewnym momencie odezwał się telefon _JC_. Nie mam pewności, czy to był sms czy telefon, bo szybko wybiegła. Wróciła ze łzami w oczach. Przez dłuższy czas nie chciała w ogóle rozmawiać, była przygaszona, zamknięta w sobie. Jeden sygnał od matki wystarczył, żeby radosne i otwarte dziecko zamienić w przestraszone i płaczące. Wiele trudu kosztowało nas wyciągnięcie jej z tej „zapaści”. Ale się udało. Kiedy ją odwoziłem wieczorem, była pogodna i uśmiechnięta. Pożegnała się serdecznie ze wszystkimi.

Tylko po co mieszać dzieci w sprawy dorosłych? Czy trzeba ich używać do prób szantażu na ojcu? Czy matka nie widzi, ile to kosztuje jej dziecko?

We wszystkich popularnonaukowych publikacjach na temat rozstania rodziców jest napisane, że dziecko nie może cieszyć się z pobytu u taty, jeżeli matka nie akceptuje tych kontaktów. Wystarczy, że dziecko z radością oczekuje na spotkanie z ojcem, a matka powie “ja też się cieszę” i zrobi przy tym cierpiącą minę, żeby dziecko poczuło się nieswojo, miało wyrzuty sumienia, że dobrze się czuje u taty. Jeżeli potem matka dzwoni wielokrotnie w ciągu dnia i przepytuje dziecko co robi i czy aby na pewno dobrze się czuje, to pogłębia rozdarcie dziecka. Widzę to zawsze, kiedy dzieci są u mnie. Mógłbym robić to samo. Ale nie potrafię. Czasem odważę się napisać sms’a, z pytaniem czy np. dojechali w góry. Po trzech dniach bez kontaktu…

GD Star Rating
loading...
Alienacja rodzicielskaŚwiat to za małoByć dzieckiem nikogo…
Ten wpis został opublikowany w kategorii być ojcem, relacje między rodzicami, być matką, wychowanie, alienacja rodzicielska, zespół alienacji rodzicielskiej, PA i PAS, opieka nad dziećmi, miłość rodziców, o życiu. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 Responses to Jak zabić w dziecku radość życia…

Dodaj komentarz