Wózkowe kontra młode matki…

Zachowam się niestosownie. Użyję po raz drugi anegdoty, którą przytoczyłem już pół roku temu w tekście Dobro czy interes. Ale nie jestem w stanie znaleźć lepszej ilustracji dla problemu, który mnie nurtuje od dłuższego czasu. Proszę o wybaczenie…

W zatłoczonym autobusie młoda mama z elegancką trwałą ondulacją stoi przy swojej 7 letniej na oko pociesze, która dumnie rozpiera się w fotelu. Obok staruszka o lasce przewraca się na każdym zakręcie. W końcu stojący obok starszy pan zwrócił matce uwagę:
— Czy pani synek nie mógłby ustąpić miejsca tej pani?
— Ależ co pan! Ja wychowuję moje dziecko bezstresowo!
Nastolatek, próbujący podpierać upadającą staruszkę, wyjmuje w tym momencie z ust gumę do żucia i wciera ją w ondulację mamusi.
— Co ty robisz, gówniarzu!
— Ja też jestem wychowywany bezstresowo…

A co mnie tak nurtuje? Zbiegło się wiele różnych sygnałów i przemyśleń, które dodatkowo się nasiliły po lekturze kilku całkiem świeżych artykułów i wysłuchaniu audycji radiowej. Zaczęło się od felietonu profesora Zbigniewa Mikołejko – Wózkowe – najgorszy gatunek matki w Wysokich Obcasach. Tekst tak mocno uderzający w obowiązujący powszechnie wizerunek Matki Polki, że redakcja poczuła się w obowiązku wytłumaczyć z jego publikacji. Pojawił się tekst Natalii Waloch – Spór o tożsamość polskiej kobiecości. Coś ty wózkowym zrobił, filozofie. Sprawa zaczęła żyć własnym życiem i profesor Mikołejko został zaproszony do radia TOK FM. Oto artykuł na portalu tof.fm z fragmentami audycji – “Wózkowe”. Wojowniczy, dziki i ekspansywny segment polskiego macierzyństwa? Tezy wyrażane przez profesora spotkały się z odpowiedzią. Aleksandra Szyłło opublikowała tekst – Dzika wózkowa baba wyzywa na pojedynek profesora Mikołejkę. Na razie, o ile mi wiadomo, dyskusja zakończyła się bezwarunkową kapitulacją profesora w tekście – Mikołejko: Moja bardzo wielka wina. Nie pokuszę się o streszczenie dyskursu. Zachęcam Was, drodzy czytelnicy do samodzielnej lektury.

Pozwolę sobie jedynie podzielić się swoją refleksją na temat. Niewątpliwie widzę w otoczeniu podział na młode matki i na wózkowe. Widzę wspaniałe matki kochające swoje dzieci i widzę aktywne i pewne siebie panie używające dzieci żeby się lepiej ustawić w życiu. Za czasów PRL-u niektóre panie wypychały sobie ubrania poduszką, żeby mieć lepsze miejsce w kolejce czy załapać się na specjalną ofertę. Dzisiaj taką rolę pełni często żywe dziecko.

Skąd się to bierze? Nie będę się silił na samodzielną analizę. Są wybitni specjaliści, którzy zrobią to znacznie lepiej. Tego samego dnia, kiedy felieton profesora Mikołejko pojawił się na portalu gazeta.pl opublikowany został wywiad Grzegorza Sroczyńskiego z Wojciechem Eichelbergerem pod tytułem Narcyz nie wierzy, że ktoś może go pokochać. Nie będę streszczał. Trudno, trzeba jeszcze poczytać. Pozwolę sobie tylko na koniec zaapelować…

Poświęcajmy więcej czasu naszym dzieciom! Kochajmy je bezwarunkowo, choć nie bezkrytycznie! Jeżeli nie udało się nam zapewnić szczęśliwego dzieciństwa naszym dzieciom, pomyślmy o naszych wnukach….

GD Star Rating
loading...
Wózkowe kontra młode matki..., 4.7 out of 5 based on 6 ratings
Co jest najważniejszePlemię, ród, klan, mafia… rodzina?Kiedy pięścią w stół uderzyć…
Ten wpis został opublikowany w kategorii dyskryminacja, relacje między rodzicami, być matką, prawo i praktyka, system wartości, mężczyźni i kobiety, wychowanie, przemoc, siła stereotypu i oznaczony tagami , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

10 Responses to Wózkowe kontra młode matki…

Dodaj komentarz