W imię Ojca i Syna…

Podczas jednej z dyskusji doszło do ostrego nieporozumienia, padły różne niepotrzebne zarzuty. Żeby je wyjaśnić, muszę zwrócić się bezpośrednio do Mateusza (ale ma to charakter listu otwartego, więc nie przerywajcie lektury).

Mateuszu,
Nie chodzi o to, że użyłeś niewłaściwego słowa (sekta). Chciałem trochę porozmawiać o pewnych zjawiskach naokoło stereotypowego myślenia, a właściwie myślenia w ogóle. Elementem spustowym mogło być każde inne słowo, to bez znaczenia.

Religijność jest jedną z ludzkich cech. Sama w sobie nie jest niczym złym. Moim zdaniem jest moralnie obojętna. Niestety – to jeden z niebezpiecznych stereotypów – przyjęło się (zwróć uwagę na konotacje językowe i brzmienie słów pobożny, bogobojny; w kontraście do poganin, antychryst, bezbożnik) uważać religię za źródło moralności wszelakiej, a ludzi dokonujących mniej lub bardziej świadomie aktów religijnych za ludzi dobrych. Moim zdaniem jest to błędne. Mam prawo do przedstawienia swojej opinii, nie czynię tego w sposób karczemny, obraźliwy czy napastliwy. Próbuję skłonić tych kilka osób, które to przeczyta, do zadumy.

Chcę podkreślić – religia nie jest dla mnie tematem tabu. I przeciwstawiam się traktowaniu jej z jakimś nabożnym (znowu to słowo!) szacunkiem. Można dyskutować o tym bez uniesień, temat nie jest  wart emocji, które budzi. Ot, kolejna dość osobista sprawa – według mnie po prostu dobrze, jeśli dzieje się na poziomie jakoś tam uświadomionym, a nie w ramach instynktu stadnego, żeby nie powiedzieć “psychologii tłumu”. To wszystko.

Pytasz o związek z ojcostwem. Otóż religia (bądź jej odrzucenie) jest ważnym składnikiem tzw. systemu wartości. Tymczasem narzucono nam w życiu społecznym bynajmniej nie laicki model. Język to jedna warstwa, może nie tak istotna. Drugą są wpływy polityczne i tzw. rząd dusz. Myślenie religijne, magiczne spowodowało w ludziach zanik zwykłego krytycyzmu, a równolegle promowana akceptacja dla pokory, szacunek dla cierpienia, niesienie krzyża itd. ma – według mnie – duży wpływ na zanik postaw aktywnych, obywatelskich, niepokornych wobec systemu, hierarchii itd. W połączeniu z niesioną na sztandarach wielu religii pogardą dla postępu (zwaną pozytywnie obroną tradycji) mamy opór przed uznaniem pewnych społecznych zmian.

Nie wspominam nawet o pogardzie dla odmienności czy odrzucaniu rozwodników na podstawie tzw. zasad moralnych, a także o czci dla “naturalnego porządku rzeczy” (wiesz – matka to matka i temu podobne).

Religia jest ludziom potrzebna – przede wszystkim przynosi ukojenie w osobistych zmaganiach z trudami życia. Dla mnie jeszcze ważniejsza i pozytywna jest jej rola kulturotwórcza – dość pusta byłaby architektura Europy bez kościołów, a sztuka bez wielu dzieł sakralnych. Ale tam powinna się jej rola kończyć, wtedy byłoby łatwiej o pewnych sprawach rozmawiać rzeczowo, bez zbędnych emocji.

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii o życiu, system wartości, siła stereotypu i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

62 Responses to W imię Ojca i Syna…

Dodaj komentarz