Poświęcenie mam na drugie…

Co jest w życiu najważniejsze? Grunt, to się dobrze zabawić. Trzeba coś po sobie pozostawić. Żyć w zgodzie z naturą. Mieć poczucie sensu. Zrobić coś dla innych. Przekazać materiał genetyczny w maksymalnej możliwej ilości. Zasadzić drzewo, postawić dom, spłodzić syna. Osiągnąć sukces finansowy. Sławę. Władzę…

Różne są motywacje ludzi. Są i tacy, których głównym celem jest wzbudzenie współczucia. Ja się tak poświęcam. Dla dzieci, dla rodziny, dla otoczenia… Wyrzekłem się siebie dla innych. To brzmi dumnie. Dopóki nie zaczniemy się zastanawiać, czy ktoś chciał tego poświęcenia. I czy jest ono komuś potrzebne? To już nie ma zazwyczaj znaczenia. Bo nie o efekty chodzi, ale o wytworzenie wokół siebie odpowiedniej atmosfery.

Czy dzieciom pomaga świadomość, że rodzice się dla nich poświęcają? Czy są jakiekolwiek przykłady w historii, że dzieci, których rodzice się im poświęcili, odniosły sukces lub osiągnęły szczęście? Nie posiadam oczywiście pełnych danych, ale z tego, co mi wiadomo, znacznie lepiej radzą sobie w życiu ci, których rodzice mieli w życiu jakiś cel, jakieś zajęcie, jakąś pasję i umieli je przekazać dzieciom. Których rodzice szukali w życiu sensu. Dzieci poświęcających się rodziców często wyrastają na niesamodzielnych i nieradzących sobie w życiu dorosłych. Ale to już nie ma znaczenia. Bo rodzicowi chodziło przecież o to, żeby się poświęcać, a nie o osiągnięcie jakichś konkretnych celów…

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii opieka nad dziećmi, historia, nowe życie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 Responses to Poświęcenie mam na drugie…

Dodaj komentarz