Oni mnie kochają a ty nie!

Walczymy ze stereotypami

Olbrzymim problemem w Polsce jest zachowywanie władzy rodzicielskiej nad dziećmi nawet, kiedy osiągną pełnoletność. Ponieważ Polska jest biednym krajem moment samodzielności ekonomicznej przesuwany jest w nieskończoność. Zawsze dobrzy teściowe albo mama i tata poratują nas paroma złotymi albo coś załatwią w takiej czy innej sprawie. Zrzucanie wszystkiego na ciężkie czasy jest oczywiście nieusprawiedliwione, ponieważ przed II wojną byliśmy znacznie biedniejsi, a jednak pod względem usamodzielniania się młodych dorosłych nie było aż tak źle, jak jest teraz. Dorosłym ludziom często zwyczajnie nie pozwala się dorosnąć. W efekcie mamy do czynienia z emocjonalnymi kadłubkami, które żyją pod parasolem własnych rodziców w nieskończoność. Życie w pseudo symbiozie daje do prawda poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego, ale płaci się za nie wysoką cenę. Cenę samodzielnych decyzji życiowych, rodzic dorosłego dziecka może samodzielnie decydować o kształcie życia dorosłych ludzi i ich rodziny. Pamiętam swojego teścia, który kiedyś w końcu nie wytrzymał mówiąc do swojej córki „Musisz w końcu zadecydować, czego ty właściwie chcesz – mieć własną rodzinę i dzieci, czy wrócić do rodziców i mieć rodzinę z nami”. Moja była nie wiedziała co wybrać, więc stała w rozkroku – niby tu niby tam.

Ponieważ pozostajemy dziećmi swoich rodziców, scedowawszy częściowo swoje własne sukcesy i porażki na nich (bo przecież nie my kupiliśmy ten samochód albo mieszkanie), zwalniamy się z odpowiedzialności za swoją własną rodzinę. To też załatwią za nas rodzice.

Jeszcze gorzej jest wtedy, kiedy jedna ze stron chce samodzielności własnej rodziny a druga nie ma takiego zamiaru, ponieważ nie odcięła w pełni pępowiny. Najprostsze ugotowanie zupy we własnym domu kończy się konsultacją z mamą, która jest 2 tysiące kilometrów od rozmówczyni, tata zna się najlepiej na doborze samochodu. W ten sposób ojciec dzieci nie może być przecież dobrym mężem ponieważ moi rodzice wiedzą najlepiej. Próba zmiany takiego stanu rzeczy, jak wiadomo, może skończyć się tylko w jeden sposób – „Ty mi ograniczasz (uniemożliwiasz) kontakty z moją rodziną!” A wydawało się, że ona założyła swoją własną rodzinę, w której są nowi rodzice, a byli rodzice mogą i powinni pełnić zupełnie inną funkcję – dziadków. Trudno jest utrzymać autorytet w rodzinie, w której są co najmniej dwa komplety rodziców. Jeszcze gorzej zostać w niej księciem, skoro teść lepiej wie jaki kupić samochód a teściowa jak ugotować zupę.

Jeszcze gorzej jest, kiedy twoi rodzice kopią tobie grób. Istnieje przekonanie, że kobieta jest słabą istotą, więc zawsze kiedy się rozpłacze, każdy chce ją bronić. Nie ważne, że manipuluje w sposób okrutny, ale twoi rodzice nie chcą, abyś wyszedł na krwawego satrapę. Pozwól jej, ona przecież cierpi, no to co, że teść powiedział, trzeba ustąpić. W ten sposób twoje notowania na życiowej giełdzie lecą na łeb i szyję. Nie ma możliwości zatrzymania dewaluacji Twojej osoby.

Rada na zawsze dla wszystkich. Trzymajcie swoich rodziców jak najdalej od swojego gniazda, albo będziecie niby żonami, niby mężami i będziecie wychowywać swoje dzieci na niby.

GD Star Rating
loading...
Walczymy ze stereotypamiJak kochasz, to poczekajGdzie jesteśmy? Dokąd zmierzamy?
Ten wpis został opublikowany w kategorii relacje między rodzicami, być matką, mężczyźni i kobiety, opieka nad dziećmi, siła stereotypu, miłość rodziców, o życiu, być ojcem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

One Response to Oni mnie kochają a ty nie!

Dodaj komentarz