Co dziecku w duszy gra

Poznanie uczuć małego człowieka nie jest łatwe. Jedno wydaje się nie budzić wątpliwości. Sytuacja konfliktu rodziców – z których każdy jest kochany, drogi, ważny – musi być dla dziecka źródłem wewnętrznych napięć.

Czy rozwód musi łączyć się z wojną o dziecko? Nie. Nawet polskie statystyki wskazują, że większość ludzi radzi sobie z tymi emocjami. Wg danych z ostatniej dekady regularnie wzrasta odsetek spraw rozwodowych z pozostawieniem pełni władzy obojgu rodzicom (w 2005 było tak w 31% przypadków, w 2009 już w 41,5%). Warto to odnotować jako sygnał pozytywny, oczywiście zachowując wszelkie proporcje i zdając sobie sprawę, że czasami jest to fikcja dla tzw. świętego spokoju. Niemniej taka fikcja wydaje się i tak lepsza niż wojna.

A co, gdy dwoje dorosłych nie umie się porozumieć i czynią z dzieci zakładników własnego konfliktu? Należy im pomóc. Możliwości są: terapia, mediacje, kuratela…. Przydałyby się pomysły, jak skłonić nasze państwo, a właściwie jego władcze ramię – od prawodawców do prawobiorców – do skorzystania z tych narzędzi. Nawet nie trzeba zmieniać dominanty Kodeksu Rodzinnego, czyli zapisu o górującym nad wszystkim „dobru dziecka”. Praktyka pokazuje, że o tym, czym owo dobro jest, decydują dorośli, a właściwe i staranne rozpoznanie potrzeb dziecka to najsłabszy punkt systemu. Spotkałem się ostatnio w jednym z artykułów prasowych z opinią, że niekiedy nawet branie pod uwagę zdania dziecka jest sprzeczne z jego dobrem, bo dziecko skłania się ku dysfunkcyjnemu rodzicowi, jeśli go bardziej kocha. Może to i prawda, ale w takim razie jakie powinny być podstawy decyzji?

Jak rozpoznać uczucia dziecka? Psychologowie zdają się twierdzić, że półgodzinna rozmowa i rysunek drzewa mówi im o potrzebach dziecka wszystko. Jestem sceptyczny. Sam nie byłem pewien, jak mój syn ocenia sytuację, co on czuje. Pomogło mi przypadkowe odkrycie w internecie. Dziecko uczy się obserwując i naśladując. Któregoś dnia bez mojej wiedzy postanowił wypowiedzieć się na forum ojcowskim, w którym gościłem jako komentator. Przytaczałem już kiedyś w całości, więc teraz tylko fragment (pisownia oryginalna):

„(…) jestem dzieckiem i chcę wam powiedzieć jak dzieciaki się czują gdy rodzice się rozwodzą.
Według mnie najgorzej jest gdy rodzice się kłócą wtedy sądziłem że nie krzyczą na siebie tylko na mnie( czasem zastanawiałem się czy gdyby mnie nie było czy ta sytuacja była by taka sama ?) (…)Teraz sąd ustalił moje kontakty z ojcem zabiera mnie co dwa tygodnie na pięć dni więc nie jest tak źle. Niektórzy piszą że dwa domy to źle ale ja mam już 11 lat i nie jest to układ idealny najlepiej by było gdybym i ojca i matkę widział codziennie. Mimo wszystko czuję że mam oboje rodziców i tak (według mnie) jest dobrze.”

Brak rzetelnej debaty na temat systemowych rozwiązań dla rodzin w konflikcie świadczy o bezwładności. Jednym z jej dowodów może być stały od lat polski wskaźnik liczby przypadków powierzenia prawa do opieki nad dzieckiem ojcu. W 2003 było to 3,6%, a w 2009 – 3,9%. Czy aż tak różnimy się od ojców amerykańskich, którzy sprawują ten przywilej (obowiązek) w ok. 20%?

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii prawo i praktyka, opieka nad dziećmi, decyzje w ważnych sprawach dzieci, sądy, urzędy, instytucje, psycholodzy, psychiatrzy, badania, miłość rodziców, rozstanie i oznaczony tagami , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

16 Responses to Co dziecku w duszy gra

Dodaj komentarz