Dobro narodowe

Mężczyzna z niemowlęciem na ręku – przepiękny obrazek. Naprężony muskuł, drapieżny tatuaż, duży, silny pan i maleńkie, różowe, bezbronne dzieciątko. Maleństwo patrzy na tego silnego pana z ufnością, wtula się niego w różnych konfiguracjach.

Któż nie widział takiego obrazka? Któż nad takim nie westchnął? Może ktoś się nawet wzruszył. Taki obrazek najlepszy jest z jakimś celnym opisem typu „Prawdziwy mężczyzna” albo „Prawdziwa siła” albo „Prawdziwe zaufanie” albo „Prawdziwe oddanie” i takie tam. Ja się trochę nabijam, ale nie mogę nie przyznać, że to chwytliwe. No chwytliwe, a jakże! Powiem więcej – widok rozczulający. A jak kobieta widzi swojego faceta z ich wspólnym dziecięciem w ramionach, to już w ogóle obłęd. A niech jeszcze zasną tak razem przytuleni. Nic tylko foty strzelać na pamiątkę. Na wypadek, gdyby to miał być rzadki widok. Albo na wypadek, gdyby dziecko miało szybko wyrosnąć i przestać się tak elegancko komponować z tym muskułem. Sama taką fotkę zrobiłam, spoczywa gdzieś na twardym dysku.

Mężczyzna pochylony razem z dzieciakiem nad książką. Facet omawiający z potomkiem układ gwiazd na niebie. Ojciec tłumaczący córce, co to jest szacunek do siebie samej i co na pewno nie jest dowodem miłości. Tata obejmujący syna, któremu w pięty idzie ból istnienia okresu buntu nastolatka. Takie obrazki ciężko spotkać. Dlaczego? Bo to mało chwytliwe. Nie ma, że ciało do ciała, diametralności, kontrastu brak. Taki widok się nie sprzeda popkulturze. Kto by temu zdjęcia robił? Zdecydowanie nie jest to obiekt godny popkultury. Nie nadaje się.

Biorąc pod uwagę, jak mało czasu rodzice spędzają z dziećmi, w szczególności zaś styrani ojcowie, takie zjawisko to dobro narodowe. Takie obrazki powinno się wstawiać tu i ówdzie, żeby się utrwaliły, by dawały przykład, wywoływały szok. To tak też można?

Przeciętny polski ojciec spędza z dzieckiem 5 minut dziennie. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale wynik jest niepokojący. W moim otoczeniu przeważają zdecydowanie dobra narodowe – ojcowie, którzy dbają o to, by wygospodarować czas dla dzieci, by pomóc w lekcjach, wybrać się razem na przejażdżkę rowerową, porozmawiać o problemach, wspólnie się powygłupiać. Wyobrażam sobie zatem, że gdzieś są dzieci, które mają zdecydowany deficyt taty. Nawet jeśli rodzina jest tzw. kompletna, tata może przejawiać postawę „nie przeszkadzaj” albo „zmęczony jestem” albo „nie teraz” albo „won”.

Jedni walczą, żeby móc mieć kontakt, drudzy walczą, żeby móc mieć gdzieś. Żeby była równowaga w przyrodzie. Ale równowagi brak. Dlatego każde dobro narodowe (czyt. zaangażowany tata) powinno postarać się o sukcesywne zawyżanie statystyk.

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii ojcowie i dzieci, być ojcem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

21 Responses to Dobro narodowe

Dodaj komentarz