Równouprawnienie w powiecie… będąc młodą pedagog na rubieży.

Walczymy ze stereotypami

Na dzień otwarty zapowiedziała się pani T. Ponieważ było to dosyć rzadkie wydarzenie, znajoma (wiejski pedagog na rubieży) przygotowała się skrupulatnie. Było o czym mówić bo generalnie trójka T od jakiegoś czasu trzęsła całą szkołą sprawiając ciągle kłopoty. Młodszy nie był tu wyjątkiem i jego dzienniczek roił się od 1 i uwag.

Na wstępie pani T za stosowne uznała wyrazić swoje niezadowolenie ze szkoły państwowej jako instytucji. A już za skandal uznała to, że szkoła nie traktuje z należytym nabożeństwem faktu iż ONA raczy tu posyłać dziatwę w celu edukacyjnym. Następnie skrytykowała ideę wycieczki krajowej jako mało atrakcyjnej i prestiżowej. Co tam jakiś Kraków i Wieliczka. Może gdyby Rzym i Wenecja to jeszcze. A tak nędza i nudą wieje. Po takim wstępie moja znajoma postanowiła przystąpić do meritum spotkania i omówić kłopoty w nauce pociechy.
— Co, problemy. Z nauką i zachowaniem? A to ja przyślę męża — odpowiedziała dziarsko T.
— Chciał dzieci to niech się teraz zajmuje — dodała tytułem wyjaśnienia. Zakręciła się i szybko umknęła w drzwi.

Pan T skontaktował się w ciągu tygodnia. Przybył późno i został po zebraniu. Pan T jest o 10 lat starszy od żony. Zdaje sobie sprawę, że dzieci są niedopilnowanie. Zdecydował się mówić szczerze jak jest, widać mu się ulało.
— Co mam zrobić. Mam 4 osoby na utrzymaniu — powiedział wprost.
— I ma to być odpowiedni poziom utrzymania bo żona nie akceptuje innego — dodał dla wyjaśnienia.
Pan T pracuje ciężko codziennie od 8:00 do 19:00, szef nie jest zbyt wyrozumiały. Pan T stara się nadrobić zaległości weekendami ale mając 3 dzieci na głowie nie daje rady sam tego ogarnąć. Całe szczęście w domu pomaga mu gosposia-niańka.

Pani T jak wiele niepracujących teraz żon jest bardzo zajęta. Udziela się w wielu miejscach i organizacjach, uczęszcza na język i modne akurat w tym roku zajęcia (ostatnio pilates i taniec brzucha). Poza tym ponieważ chce dobrze wyglądać fryzjer, kosmetyczka i solarium. No i oczywiście życie towarzyskie z którego słynie powiat, trzeba znać przecież kogo trzeba aby utrzymać poziom. Pani T nie akceptuje połowicznych rozwiązań i byle jakości. Jeździ wozem terenowym bo tak wypada. Wypada również pojechać 4 razy w roku na wypoczynek. Alpy zimą, no i jakieś ciepłe morza.

Żyjąc w takim ciągłym biegu i napięciu pani T nie ma czasu na jakieś tam pierdoły pt. szkoła publiczna dzieci i ich kłopoty z nauką. Pan T nie może opłacić odpowiedniej prywatnej szkoły. On ponosi więc winę za kłopoty z nauką dzieci i to teraz jest jego problem.

Pan T już nie próbuje nawet dyskutować nad oczywistością swojej nieporadności życiowej oraz obecnego podziału obowiązków i zajęć. Dyskusja została zakończona 4 lata temu, gdy pani T opisała drobiazgowo panu T jak będzie wyglądał ich rozwód oraz jaka będzie jego sytuacja po. Pani T jako osoba towarzyska wie gdzie w razie czego się udać. Koleżanki z RODK i znajomi z powiatowej palestry chętnie jej pomogą. Pan T kocha swoje dzieci i zdaje sobie sprawę z tego, że po rozwodzie „straci dzieci a zyska obowiązek alimentacyjny”. O większej połowie majątku nie wspominając.

Pani T doskonale wie gdzie leży granica do której może się posunąć, unika na razie jej przekraczania bo obecny układ jej pasuje. Pan T nie podejmuje kroków i czeka na dalszy rozwój sytuacji. Trochę martwi go tylko ta 10 letnia różnica wieku. Co ma poradzić takiemu panu T młoda pedagog na rubieży?

Jakiekolwiek podobieństwo faktów i sytuacji nie może mieć miejsca. Przecież w tym kraju dyskryminacja dotyka tylko kobiety.

GD Star Rating
loading...
Walczymy ze stereotypamiDziecko NIE potrzebuje ojcaKara śmierci dla morderców?
Ten wpis został opublikowany w kategorii ogólne, alimenty, mężczyźni i kobiety, dyskryminacja. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 Responses to Równouprawnienie w powiecie… będąc młodą pedagog na rubieży.

Dodaj komentarz