O monogamii, płciach, mózgu i ewolucji słów kilka (niespełna 500)

Czy opieranie się na jednostkowych doświadczeniach i szufladkowanie świata jest mniej warte niż wiedza oparta na eksperymentach popartych logicznym wnioskowaniem i statystykami? Według mnie owszem – konkretnie: nic nie warte.

Choć jestem sceptyczny co do istnienia prawd niepodważalnych (nawet moralność czy „prawo naturalne” wyglądały inaczej w epoce kamienia łupanego niż obecnie), jednak… wśród faktów naukowych najlepiej tłumaczących dostępny nam świat na pewno ważne miejsce zajmuje darwinizm. Jako że niektóre analogie między życiem społecznym a biologią ewolucyjną bywają na naszych łamach zbyt daleko posunięte, pozwolę sobie w oparciu o moją wiedzę kilka zjawisk skomentować. Jeśli idzie o źródła, za najważniejsze w mojej edukacji uznałbym hipotezę samolubnego genu przypisywaną Richardowi Dawkinsowi (tymczasem on po prostu wspaniale rozwinął coś wymyślonego przed nim) oraz znakomitą książkę Robina Dunbara o mylącym tytule „Ilu przyjaciół potrzebuje człowiek?”.

Monogamia – przyjmujemy ją jako coś oczywistego i „naturalnego”, tymczasem w naturze poza społecznościami ludzkimi… niemal jej nie ma (a i wśród ludzi bywa z nią krucho). Szacuje się, że niespełna 5% gatunków ssaków i niewiele więcej ptactwa reprezentuje coś na kształt tego układu (we wszystkich przypadkach raczej bez ortodoksji, czyli skoki w bok są na porządku dziennym). Zauważono niezwykle  ciekawe zjawisko – u gatunków monogamicznych mózg jest istotnie większy i zużywa znacznie więcej energii niż u tych uprawiających promiskuityzm. Inaczej rzecz ujmując – o ile uznamy człowieka za gatunek monogamiczny – ewolucja zapewniła nam spory aparat myślowy i zarezerwowała na jego utrzymanie potężne zasoby energii m.in. po to, abyśmy za pomocą dostępnych narzędzi byli w stanie starannie dokonać wyboru partnera, gdyż błąd w tym zakresie niesie bardzo poważne skutki dla naszego genetycznego trwania. Czy rzeczywiście starannie wybieramy? Może lepiej nie odpowiadać. A poza tym fakt, że każdy układ dąży do jak najmniejszego wydatkowania energii, może tłumaczyć, że czasem ciągnie wilka do lasu i monogamia jest dla części z nas trudna. Marne to usprawiedliwienie, ale  w świecie przyrody rozwiąźli nie są tacy znów osamotnieni.

Różnica płci – dla biologii nie jest ona aż tak diametralna. Nawet u ludzi sprawa (wbrew powszechnemu przekonaniu) nie ogranicza się do chromosomów X i Y. Na początku wszyscy jesteśmy kobietami i nawet przy zestawie XY musi nastąpić szereg zsynchronizowanych czasowo zjawisk, aby uczynić osobnika z tym zestawem samcem – skomplikowany ciąg zjawisk biochemicznych od nagromadzenia tkanki tłuszczowej o odpowiedniej gęstości, poprzez działanie hormonów (głównie testosteronu) wytworzonych przez tę właściwą tkankę na jeszcze niezdecydowany płciowo mózg aż do przemiany kolejnych elementów, których już nawet nie pamiętam. Okazuje się zresztą, że kombinacji chromosomalnych (X i Y) może być znacznie więcej niż 2 najpowszechniejsze (XX i XY), włącznie z układami typu supersamiec XYY i niezliczonymi XXY, XXXYY… Nie zdarza się natomiast układ Y0 (bez chromosomu X), zatem w każdym z nas jest coś z kobiety.

Jeszcze zabawniej może to wyglądać u ptaków, płazów czy owadów – bywają gatunki, u których dany osobnik może sobie płeć „przełączać” w zależności od chwilowej potrzeby lub warunków środowiska.
Bądźmy zatem ostrożni piętnując jakieś „typowo kobiece” zachowania, bo może sami siebie kopiemy w… jajniki?

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii mężczyźni i kobiety, ogólne, z przymrużeniem oka, o życiu i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

25 Responses to O monogamii, płciach, mózgu i ewolucji słów kilka (niespełna 500)

Dodaj komentarz