Co sprawa Piotrusia mówi o nas?

Od prawie dwóch tygodni niektóre środowiska żyją sprawą Piotrusia z Gdańska. Zwłaszcza środowiska rodzicielskie. My zaangażowaliśmy się również. Najpierw komentowaliśmy, w końcu napisaliśmy list otwarty do Taty Piotrusia. Został on zauważony przez wiele osób dzięki temu, że napisał o nim portal radia TOF FM. I wtedy zaczęły się dziać dziwne rzeczy…

Spodziewałem się dyskusji, uwag co do tekstu, refleksji nad rozwiązaniem i metodą egzekucji. A spotkał nas zmasowany atak ze wszystkich stron. Atakowali nas adwokaci jednej i drugiej strony sporu. No właśnie – atakowali. Nie chodziło o zastanowienie się, o porozumienie, o poszerzenie wiedzy. Chodziło wyłącznie o zdeptanie drugiej strony. A my się znaleźliśmy na drodze…

Najdziwniejsze zaś, że zwolennicy jednej strony i zwolennicy drugiej strony (albo może lepiej użyć określenia obrońcy jednej i drugiej strony) nie wpadli na pomysł, żeby porozmawiać ze sobą. Jedni mieli do nas pretensje, że atakujemy ojca, inni że go chwalimy, ale wszyscy woleli walić w autorów listu, niż podyskutować między sobą. I wszyscy nam mówili, że nasz list jest odbierany jako… no właśnie, w zależności od piszącego, jako pochwała taty chłopca albo jako atak na niego.

Nie chcę dyskutować z tym, jak czytelnicy odbierają nasze pisanie. Być może trzeba się będzie trochę przystosować. Ale to jednak smutne, że już nie tylko w polityce nie ma znaczenia co kto mówi a liczy się tylko kto kogo popiera. Nie wiem, czy w takiej sytuacji da się prowadzić poważną debatę społeczną, czy raczej należy się ograniczyć do badania opinii społecznej. A może debata w modelu tak niegdyś popularnego audiotele? Trzeba by tylko uruchomić dwa numery telefonu i już każdy mógłby odpowiadać na niezwykle ważne pytania. Jeden numer na tak, drugi na nie, żeby nikt nie musiał formułować myśli ani się zastanawiać, co dzwoniący chciał powiedzieć.

Na koniec jedna uwaga i jedno zastrzeżenie.
Uwaga – nadal mam nadzieję, że są jeszcze szanse na rzetelną dyskusję, z uwzględnieniem niuansów, szczegółów, z uważnym słuchaniem rozmówcy i odpowiadaniem mu, bez woli rozniesienia go w proch.
Zastrzeżenie – wśród atakujących wyróżnił się dyskutant o nicku Obek, który analizował niektóre zdania listu i zgłaszał konkretne uwagi; chociaż się z nim nie zgodziliśmy do końca, to nie wpisał się w pełni w nurt bezrefleksyjnych ataków.

GD Star Rating
loading...
Sprawa PiotrusiaAlienacja Piotrusia od taty? Tak, ale jaka?Sojusznik, szpieg, posłaniec…
Ten wpis został opublikowany w kategorii ogólne, siła stereotypu, o życiu. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

27 Responses to Co sprawa Piotrusia mówi o nas?

Dodaj komentarz