Córka w drodze

Córka, wymarzona przez moją żonę, Jej pierwsza córka, moja druga więc byłem spokojniejszy, poza tym cóż to wielkiego przejść przez kolejną ciążę. Nie takie problemy pokonywaliśmy razem, a wcześniej osobno.

Wszystkie działania były nastawione na sprawne przygotowanie się na pojawienie kolejnego (ostatniego wedle planu) dzieciątka, nadal liczyliśmy na sukces biznesowy w nowym miejscu życia i pracy, miało być stabilniej i lepiej…

Tradycyjnie ciąża przebiegała pod kontrolą lekarza, więc z tej strony czuliśmy się zabezpieczeni i próbowaliśmy nie tracić impetu w budowie nowego źródła dochodów, ja ambitnie rozkręcałem swoje, w międzyczasie organizując techniczną stronę pomysłu mojej żony, wynająłem lokal, przeprowadziłem remont, zacząłem instalować wyposażenie, moja żona miała zorganizować sobie personel. No jakoś tak jej to słabo wychodziło, bo i zapału nie za dużo (wiadomo ciąża) jak i podaż na rynku pracobiorców okazała się nie rewelacyjna. Bliskość wielkiego miasta działała na naszą niekorzyść. Mój projekt też nie okazał się szczególnie udanym, w planach nie przewidziałem czynnika “lokalnego środowiska” no i ta nieszczęsna bliskość aglomeracji. W jednym zdaniu, na prowincji ważniejsze okazały się zobowiązania rodzinne (muszę korzystać z usług szwagra) niż rachunek ekonomiczny i aspiracje by “jeździć do stolicy (choćby województwa) na zakupy, w interesach lub do stomatologa. Nie było łatwo ale jakiś portfel klientów stworzyłem. Niestety nie były to dochody ma miarę tych sprzed rewolucji.  Do tego doszło obciążenie kosztami stałymi nieaktywnego biznesu mojej żony. Zaczęły się schody, pierwsze dyskusje o potrzebie stosowania jakiegoś planu finansowego miast rozkosznego wydawania wedle bieżącej woli.

Próby rozmów najczęściej kończyły się albo tekstem: “jak mama coś potrzebowała to tata zawsze znalazł na to pieniądze” albo płaczem i przerwaniem dyskusji… Na pierwsze miałem odpowiedź zawsze na końcu języka, że “ja pracuję na swoim i nie dysponuję mieniem państwowym o wartości rynkowej” ale nigdy tego nie powiedziałem, na drugie cóż było począć, nie zmusisz kobiety w ciąży do dobrego samopoczucia…

GD Star Rating
loading...
Moje ojcowanie (Seweryn)UkorzenianieTo chyba już…
Ten wpis został opublikowany w kategorii moje ojcowanie i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

41 Responses to Córka w drodze

Dodaj komentarz