O delegalizacji RODK cz. 2

Gazeta Prawna z dnia 26.10.2012 roku (strona B8-autorstwa P. Anny Krzyżanowskiej) poddała słusznej krytyce rozszerzoną, w sposób nieuprawniony delegację uprawnień dla Rodzinnych Ośrodków Diagnostyczno-Konsultacyjnych, o których pisałem we wpisie, pt Czy badania w RODK są legalne i dla kogo?.

Zadziwiające natomiast jest stanowisko przywołane i prezentowane przez dr hab. Jacka Wiercińskiego, który na łamach Gazety zawarł następujące sformułowania, które pozwolę sobie skomentować. I tak dr hab., na co dzień radca prawny, pisze:

Nie podzielam tego stanowiska (mowa o przekroczeniu delegacji ustawowej wynikającej z art. 84 przez Ministra Sprawiedliwości, jako organu wydającego rozporządzenie  w sprawie organizacji i zakresu działania RODK-wyj. autora). W art. 84 ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich jest powiedziane, że minister określi w drodze rozporządzenia zakres działania RODK w szczególności obejmujący diagnozowanie środowiska nieletnich i ich środowiska rodzinnego…

I tu warto na chwilę się zatrzymać, bo przepis, o którym wypowiada się autor w istocie brzmi następująco: “Minister Sprawiedliwości określi, w drodze rozporządzenia, organizację i zakres działania rodzinnych ośrodków diagnostyczno-konsultacyjnych, w szczególności  obejmujący diagnozowanie nieletnich i ich środowiska rodzinnego, poradnictwo i opiekę specjalistyczną nad nieletnimi, a także diagnozowanie i poradnictwo w zakresie przeciwdziałania i zapobiegania demoralizacji.” i jest w istocie § 3 art 84 ustawy, o której mowa powyżej. Warto w tym miejscu pokreślić fakt, że między małoletnimi a nieletnimi jest pewna różnica, którą polski system prawny wprowadził nieprzypadkowo, gdyż pozwala ona rozróżniać przypadki spraw na gruncie prawa karnego (mowa jest wtedy o osobach nieletnich) od przypadków opartych na gruncie prawa cywilnego, jakim to szczególnym działem tego prawa jest prawo rodzinne (kiedy to posługujemy się określeniem małoletni). Mówiąc wprost nieletni, to takie osoby, które nie ukończyły 17 roku życia i osoby te były podmiotem postępowania w sprawach o popełnienie czynu zabronionego (przez nie lub wobec nich). Zatem, żadne dziecko, które po prostu się urodziło nie jest nieletnim, jeżeli nie spełnia kryteriów, o których mowa powyżej. Nie jest to wiedza tajemna i każdy student II roku prawa, jeśli nie wie jaka jest różnica między jednym a drugim, ma marne szanse na dalszą edukację w materii prawa.

Oznacza to dokładnie tyle, że jeśli ustawa mówi o osobach nieletnich oczywistym jest, że nie można rozciągać jej zakresu stosowania do dowolnej osoby poniżej 18 roku życia, jak życzyłby tego sobie autor cytowanej wypowiedzi. Inne podejście do tego tematu oznaczałoby chaos i anarchię systemu prawnego, gdyż wydziały karne zajmowałyby się wtedy sprawami cywilnymi, wszak co za różnica, czy mało-, czy nie-letni? Mam nadzieję, że nie umknęło także niczyjej uwadze, że cytowany przepis od początku do końca dwukrotnie przywołuje określenie “nieletni” i jednoznacznie wskazuje na czynnik jakim jest “demoralizacja” lub przeciwdziałanie tejże. Jasno więc z przepisu wynika wąski zakres delegacji tego, co rozporządzenie może określać, czyli jakie funkcje można powierzyć RODK w drodze rozporządzenia. Przypomnę, że funkcje te to: diagnozowanie nieletnich i ich środowiska rodzinnego (to w szczególności). Zatem pierwszym warunkiem jest to, aby ktoś był nieletnim i tylko jego środowisko i nieletniego samego można diagnozować. Określenie w szczególności, jakiego użył ustawodawca, oznacza tyle, że oprócz środowiska diagnozowaniu mogą podlegać również inne czynniki, ale wciąż związane z nieletnim a nie, jak chciałby p. Jacek Wierciński, „ustawodawca może unormować daną sferę szerzej”. I tu dochodzimy do kolejnego warunku czemu na szczęście szerzej nie może, ale o tym niżej.

Dalej w art. 84 § 3 czytamy po przecinku, że Minister Sprawiedliwości wymienia dalej co należy w szczególności do działań RODK, mamy tu więc: diagnostykę, poradnictwo i zapobieganie demoralizacji nieletnich. Zatem tłumacząc z polskiego na nasze RODK ma się zająć nieletnimi i w szczególności (to znaczy przede wszystkim) ma im zapewnić (tym i tylko tym nieletnim) diagnozowanie ich środowiska, diagnostykę, czyli stwierdzenie nieprawidłowości czy demoralizacji, poradnictwo (tego chyba tłumaczyć nie trzeba) i zapobieganie (lub jak kto woli po policyjnemu prewencję)

Dalszy wywód pracownika Uniwersytetu Warszawskiego oparty na tej oczywistej nadinterpretacji pozbawiony jest więc najmniejszego sensu, ale pozwolę go sobie przytoczyć aby pokazać, jak daleko można pójść w nadinterpretacji prawa, aby tylko wykazać swoją rację.

Otóż p. dr hab. stwierdza dalej:

To oznacza, że minister ma dość dużą swobodę w określaniu wspomnianego zakresu i że wyliczenie zawarte w ustawie ma charakter przykładowy.

Jego zdaniem taka redakcja przepisu oznacza jedynie, że przedstawiciel resortu wydając rozporządzenie może ograniczyć się do działań wprost wymienionych w art. 84 ustawy, ale i może unormować daną sferę szerzej. Dalej podkreśla Jacek Wierciński:

Na tej podstawie w rozporządzeniu w § 14 wskazano jaki jest zakres działań RODK, i była ku temu legitymacja.

i tu doszliśmy do tak zwanych podstaw. Otóż, jak wiadomo, w Polsce obowiązuje Konstytucja. Art 92 tejże określa precyzyjnie wymogi, jakim muszą odpowiadać rozporządzenia oraz określa podmioty wyłącznie uprawnione do wydawania tychże rozporządzeń. Ponieważ artykuł ten nie jest zbyt długi, pozwolę sobie go zacytować:

  1. Rozporządzenia są wydawane przez organy wskazane w Konstytucji, na podstawie szczegółowego upoważnienia zawartego w ustawie i w celu jej wykonania. Upoważnienie powinno określać organ właściwy do wydania rozporządzenia i zakres spraw przekazanych do uregulowania oraz wytyczne dotyczące treści aktu.
  2. Organ upoważniony do wydania rozporządzenia nie może przekazać swoich kompetencji, o których mowa w ust. 1, innemu organowi.

Jeśli zadać sobie trud przeczytania całej Konstytucji, znajdziemy odpowiedź kto może, a kto nie może wydawać rozporządzeń. I tak: art 142 ust. 1 daje taką możliwość Prezydentowi, art 146 ust 4 pkt 2 wskazuje, że może  to robić Rada Ministrów, art. 148 ust 3 daje taką możliwość Prezesowi Rady Ministrów, a art. 149 ust 2 wskazuje, że kompetencje takie przysługują również Ministrom. Resztę sobie daruję.

Zatem po pierwsze nie „przedstawiciel resortu”, ale tylko i wyłącznie Minister Sprawiedliwości, jak ustawa wskazuje a następnie zgodnie z art 92 Konstytucji wyłącznie w celu wykonania ustawy i w zakresie wskazanym ustawą. Przyjmując tok rozumowania cytowanego autora można by dojść do wniosku, że samoloty też mają mieć naklejki na szybach, bo Minister Infrastruktury jak wydał rozporządzenie w sprawie rejestracji pojazdów to mógł stwierdzić, że obejmuje ono samoloty, bo to też pojazd, tyle że lata. Wszak małoletni to taki nieletni co jeszcze nie zetknął się z prawem karnym, ale przecież do 17 roku życia ma potencjał.

Żeby była pełna jasność – nie podzielam też przekonania że „w praktyce w ustawach spotykane jest regulowanie kwestii, które nie są stricte związane z tytułem aktu, lecz służą regulacji wątków pobocznych”. Pomijając fakt, że cały czas mówimy o rozporządzeniu, którego zakres przekroczył w praktycznym stosowaniu delegację wynikającą z ustawy wspomnieć należy, że tzw.: wątek poboczny, to nie to samo, co wciągnięcie ogółu małoletnich w ryzy ustawy o przeciwdziałaniu przemocy, więc skończmy te herezje.

Podważające elementarne zasady prawa stwierdzenie zamieszczone w GP, że „To czemu służy ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich , nie przekreśla (…) możliwości umieszczenia w niej regulacji, które nie są ściśle związane z jej celem” dowodzi, że albo autor wypowiedzi ustawy nie zna, nie chce jej znać lub po prostu nie wie o czym mówi.

Na jakiej podstawie bowiem można domniemywać, że ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich obejmuje także małoletnich to doprawdy nie pojmuję. Posłużę się więc kolejnym porównaniem, by uświadomić bezsens cytowanej wypowiedzi. Otóż jeśli nie wiązać ściśle ustawy z jej celem można byłoby ją stosować do wszystkich dzieci, niezależnie od tego, czy małoletnie są, czy też nieletnie. Upraszczając można by stosować równie dobrze kodeks postępowania cywilnego do spraw karnych, a ten drugi wyrzucić, bo przecież obejmują podobne zagadnienia. I ponawiam pytanie: jak stosować ustawę o postępowaniu w sprawach nieletnich szerzej? Czy to znaczy,  że mamy uznać, że każde dziecko jest ofiarą, bądź sprawcą? Patrząc na postawy RODK można by uznać, że właściwie tak. Przy czym tu jeszcze sprawcą może być rodzic, a ofiarą ten drugi-lepszy rodzic, przy którym dziecko się zostawia. Warto tu jednak wspomnieć, że rodzice zwykle są pełnoletni, więc ich ustawa o demoralizacji nieletnich zwykle nie dotyczy.

No i ostatnie zdanie: „Zdaniem doktora Wiercińskiego dopuszczalne jest również, aby w ustawie występowała delegacja szersza niż działanie samej ustawy.”

Pomijając fakt, że w omawianym przypadku delegacja szersza nie występuje, to cały system prawny RP moglibyśmy zastąpić jedną ustawą, która regulowałaby wszystko, bo „miałaby szerszą delegację”, tylko co robiliby wtedy parlamentarzyści? Chyba pozostałoby im tylko wprowadzanie poprawek do tej „superustawy” o rozszerzonym spektrum rażenia. I dlatego właśnie ustawodawca ani sądy nie mogą, a dokładniej nie powinny, oceniać stanu faktycznego szerzej, niż wynika to z literalnego brzmienia danego aktu i jego wykładni.

Podsumowanie lektury prowadzi do porażających wniosków, które pozwolę wszystkim wyciągnąć samodzielnie.
Dziękuję za uwagę.

GD Star Rating
loading...
O delegalizacji RODK cz. 2, 4.6 out of 5 based on 9 ratings
Brońmy nasze dzieci przed systememWładza, kontakt czy dziecko?
Ten wpis został opublikowany w kategorii sądy, urzędy, instytucje, prawnicy, prawo i praktyka, organizacje i ruchy, prawa dziecka, decyzje w ważnych sprawach dzieci. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

104 Responses to O delegalizacji RODK cz. 2

Dodaj komentarz