Bo dziecko jest za małe, albo… Manifest Taty

Sądownictwo w Polsce nie jedno ma imię, ale większość z tych imion do korzystnych się nie zalicza. W związku jednak ze szczególnym przypadkiem bandytyzmu, z jakim zetknąłem się ostatnio, chciałbym jasno wyrazić swoje stanowisko w tej sprawie i zapytać się publicznie – kiedy skończy się niszczenie naszych dzieci – w tym, co tu ukrywać, również mojego? Negatywnym bohaterem tego wpisu jest Sąd Rejonowy, którego pracownik (SSR) oddalił wniosek ojca o możliwość sprawowania opieki nad własnym dzieckiem ponieważ jak to uzasadnił: “dziecko jest za małe”. Niestety, nie chciał wyjaśnić na co dziecko jest za małe – czy na to, żeby mieć ojca, czy na to, żeby tenże mógł się zajmować swoim potomkiem. Swobodna ocena dowodów w tej sprawie zaszła tak daleko, że zarówno wywiad kuratorski w domu ojca, jak i zeznania świadków, a także korzystna opinia RODK, okazały się niewystarczające wobec szerokiego doświadczenia życiowego owego sędziego. W związku z tym zwracam się z poniższym apelem do wszystkich wymienionych poniżej, jak również pominiętych.

Panie Premierze, Panie i Panowie Ministrowie, Posłowie i Senatorowie RP, Panie Rzeczniku Praw Dziecka, Pani Rzecznik Praw Obywatelskich, Pani Rzecznik Rządu ds. Równouprawnienia

Każdego roku rodzi się w Polsce około 440 tys dzieci. To ogromny potencjał, o który należy dbać.

Zadziwiający jest fakt, że tak łatwo jest uchwalić nową ustawę o płatnościach dla podwykonawców czy wprowadzić przepis, który pozwala użytkować drogi przed zakończeniem ich budowy, a od wielu lat nie można wypracować regulacji prawnych w najważniejszej dziedzinie życia, z którą prędzej czy później zetknie się każdy. Niezwykłe, że Minister Sprawiedliwości potrafi w ciągu 2 tygodni skontrolować prywatną osobę i jej spółkę, przedstawiając raport z działalności do wiadomości publicznej, a nie potrafi skontrolować i naprawić wymiaru sprawiedliwości, którym sam zarządza.

Obserwując życie polityczne w naszym kraju oczywistym staje się wniosek, że wszystko jest ważniejsze od dzieci. Pytam zatem:

  • Kiedy skończy się dla naszych dzieci farsa, jaką jest traktowanie bez należytego szacunku ich rodziców?
  • Kiedy przestaniemy wygłupiać się i ukrywać, że w sądach panuje nepotyzm, a stronniczość w połączeniu z nieznajomością procedur, łamaniem przepisów i podstawowych praw człowieka, odciska nieodwracalne piętno nie tylko na ośmieszanych ojcach, ale przede wszystkim na pozbawionych ich troski dzieciach?
  • Jak długo będziemy się godzić, aby ojcowie dysponujący pełnią władzy rodzicielskiej w majestacie prawa nie mieli wpływu na wychowanie własnych dzieci, pozostawieni z kilkoma godzinami „kontaktów” w miesiącu?
  • Kto i kiedy wytłumaczy i skutecznie zmusi sądy do respektowania prawa dziecka do posiadania ojca?

Przestańmy zasłaniać się tym, że to marginalne zjawisko. 65 tys. dzieci rocznie bez ojców to nie jest margines! To ogromny problem społeczny. Nie chowajmy się za parawanem niezawisłych sądów, które skompromitowały się w swojej funkcji, zapominając do czego zostały powołane. Nie przywołujmy patologicznych przypadków porzucania dzieci przez ojców jako usprawiedliwienia dla niedopuszczania mężczyzn do opieki i wychowania własnych dzieci.

Żądam:

  1. Zmian w prawie tak, by skutecznie chroniło prawo dzieci do posiadania obojga rodziców.
  2. Kontroli sądów pod kątem nie tylko przestrzegania procedur, ale również merytorycznego podejścia do problemu opieki nad dzieckiem, czyli właściwego stosowania przepisów obowiązującego prawa.
  3. Stworzenia systemu, który pozwoli na weryfikację i usuwanie sędziów, którzy nie znają prawa i nagminnie łamią jego literę, gdyż nie tylko naruszają godność swojego urzędu, ale również poddają w wątpliwość elementarną zasadę sprawiedliwości społecznej.
  4. Zaprzestania pseudopsychologicznych manipulacji w Rodzinnych Ośrodkach Diagnostyczno-Konsultacyjnych. Dość ferowania katowskich wyroków przez niedouczonych psychologów z RODK, które w ogóle nie powinny być dopuszczane do opiniowania więzi rodzinnych – czegoś, co tylko bliscy sobie ludzie mogą oceniać. Dość pedofilskich podejrzeń u niedojrzałych emocjonalnie biegłych, które same pokrzywdzone przez życie, niszczą życie innym.
  5. Równego traktowania przez Prokuraturę i Policję. Nie może być bowiem tak, że dobre imię ojca jest szargane przez fałszywe donosy i podejrzenia matki, a jej fałszywe zeznania nie są w zasięgu zainteresowania organów ścigania. Nie może być również tak, że Policja przyjeżdża przemocą zabierać od ojca dysponującego pełnią praw rodzicielskich dziecko, a nie potrafi, bądź wręcz nie chce przyjechać na wielokrotne prośby ojca o pomoc w egzekucji orzeczonych prawomocnym wyrokiem kontaktów.
  6. Pomocy w budowaniu pozytywnego obrazu ojcostwa w mediach, kampanii podkreślającej równość praw rodziców i poszanowania roli, jaką spełnia ojciec.
  7. Zaprzestania rujnowania ojców alimentami, które są najczęściej karą za niewidzenie własnych dzieci, i bywają często przeznaczane na ich wykluczanie lub doprowadzenie do degradacji społecznej. Jaka bowiem korzyść płynie dla dziecka z tego, że jego ojciec zostanie zrujnowany przez obowiązek alimentacyjny, któremu nie jest w stanie sprostać? W dalszej perspektywie tworzy to samonapędzający się łańcuch niekończących się roszczeń.

Skutki tej przerażającej asymetrii i dyskryminacji widać już dziś: gwałtowny wzrost liczby rozwodów (43 tys. r. 2000-GUS), który osiągnął poziom 72 tys. rocznie (GUS 2011), nie jest skutkiem transformacji ustrojowej. To błędna polityka rodzinna kolejnych rządów i pokłosie fałszywego kultu macierzyństwa, które wychowało w czasach PRL pokolenie matek-właścicielek wspieranych przez przestarzałe zapisy Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego oraz skostniałą linię orzeczniczą sądów, dla których nigdy się nie liczyło i nadal się nie liczy dobro dziecka, a jedynie zachowawcze postanowienia o zabezpieczeniu kontaktów, dla których nie ma skutecznych metod egzekucji. Dla znacznej części matek alienujących dziecko jest narzędziem zemsty na ich ojcu, często za własne niepowodzenia, a nade wszystko jest gwarancją stałych przychodów z tytułu alimentów, nad wydatkowaniem których sprawują one wyłączną kontrolę.

Sytuacja ta wymaga natychmiastowej zmiany, powołania nadzwyczajnej komisji kodyfikacyjnej złożonej nie tylko z prawników, ale także z osób i organizacji, którym te problemy znane są z praktyki. W przeciwnym wypadku nadal tworzyć będziemy chore relacje społeczne, przekazujące dzieciom nieprawdziwy obraz relacji rodzinnych. W efekcie będą one w dorosłym życiu powielać błędy swoich rodziców tworząc dysfunkcyjne związki. W więzieniach przybywać będzie ojców więzionych za zaległości alimentacyjne. A najbardziej skrajną konsekwencją stanie się wzrost tak zwanych porwań rodzicielskich.

Czy można oczekiwać od ojców, którzy okres dzieciństwa własnych synów i córek poświęcają na bezskuteczną walkę w sądach w obronie konstytucyjnie zagwarantowanego prawa dzieci do wychowania przez oboje rodziców, biernej postawy?

Mylnym jednak byłoby sądzić, że problem ten przebiega wyłącznie po linii podziału wg płci. Istnieje szerokie grono kobiet, których dotyczy problem wykluczenia ojca z życia dziecka. Są to babcie, które nie spotykają swoich wnuków, bo ich synowie pozbawieni są kontaktu z dziećmi. Są to również matki, które szukają pomocy w zmianie szkodliwego stereotypu mężczyzny, który nie dba o własne dzieci. Mężczyzny, który wie, że społecznie akceptowanym jest zamiana jego poczucia obowiązku na świadczenie alimentacyjne.

Jednocześnie deklaruję mojemu Synowi:

Ja, twój tata, świadom praw i obowiązków wynikających z powołania Cię do życia deklaruję, że:

  1. Jestem dumny z tego, że jestem Twoim tatą.
  2. Chcę być dla Ciebie wsparciem w każdym momencie twojego życia i na każdej możliwej płaszczyźnie, na jakiej będziesz potrzebował wsparcia.
  3. Jeżeli w jakieś kwestii nie mogę być dla Ciebie wsparciem, dołożę starań, żeby wskazać Ci ludzi, którzy będą służyć Ci radą i pomocą.
  4. Kocham Cię bezwarunkowo, bo jesteś.
  5. Będę Cię chronił i bronił ilekroć zajdzie taka konieczność.
  6. Nie jesteś moją własnością i wychowuję Cię tak, byś mógł wnieść do życia to, co najlepsze dla ogółu.
  7. Nigdy nie odmówię Ci pomocy.
  8. Będę wspierać i rozwijać twoją indywidualność.
  9. Będę uczyć Cię poszanowania dla innych.

Tata

Czy ktoś chce się przyłączyć?

GD Star Rating
loading...
Bo dziecko jest za małe, albo... Manifest Taty, 4.5 out of 5 based on 11 ratings
Ten wpis został opublikowany w kategorii dyskryminacja, decyzje w ważnych sprawach dzieci, alienacja rodzicielska, sądy, urzędy, instytucje, siła stereotypu, moje ojcowanie, miłość rodziców, być ojcem, prawo i praktyka, wychowanie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

35 Responses to Bo dziecko jest za małe, albo… Manifest Taty

Dodaj komentarz