Serce Ojca, czyli Córeczka Tatusia

Kupiłam kartę do telefonu, wtedy to była nowość, stałam przy obcym bloku, daleko, po drugiej stronie swojego życia i powoli wybijałam cyfry Jego numeru telefonu. Jedna, druga, trzecia… „Tato, to ja. Musze ci coś powiedzieć… to straszne… przepraszam, zawaliłam życie…” W oddali stłumiony, ale spokojny głos prostował mi kręgosłup: „…to nic córcia, to nic, stało się. Teraz zrób wszystko jak trzeba. Do końca. Jak trzeba.” Jak zawsze. Bez histerii, krzyków, pouczeń, z czym byłoby mi jeszcze gorzej niż było, tylko  krótkie polecenie-prośba: zrób wszystko jak trzeba. Zrobiłam. Jak trzeba. Ale najpierw przysiadłam na mokrej od rosy i łez trawie, zbierając siły przed trudną drogą, składając wspomnienia w czułą całość, by mnie wiodły za rękę.

Córeczka tatusia. Jak to dobrze nieść w plecaku przez całe życie Serce Ojca. Słyszeć jego bicie wspólne z własnym tętnem. Był zawsze obecny. Trochę gderliwy, trochę zabawny, trochę surowy, wymagający ale i  cierpliwy do granic wytrzymałości, kiedy płaczem i krzykiem wymuszałam na nim wspólną podróż w każdą Jego… delegację. Zawsze mnie zabierał ze sobą. Swoją małą córeczkę z chorobą lokomocyjną!

To On chodził na wywiadówki, to On kupił mi radio i adapter, o których większość tylko marzyła. To ja pierwsza w szkole miałam kozaki i bajeczny niebieski – w totalnej szarzyźnie – sweter z paskiem i… spodnie! Dzisiaj to brzmi jak bajka, ale wtedy to była bajka naprawdę. Córeczka Tatusia tylko szerzej patrzyła niebieskimi ślepiami w oczy tatusia, któremu serce miękło i nie bał się wymówek mamy: za co będziemy żyć?! Za resztę!

Przeczytałam niezwykle mądre słowa na jednym z forów dla młodych matek. Nie wiem kto je napisał, znam tylko nick, którego nie przytoczę tutaj, ale fragment wypowiedzi  muszę przytoczyć, bo jest to rada dla matki, która w porywie nienawiści planuje jak zemścić się na „nieudanym” partnerze, nie pozwalając mu widywać się z córką:

Chcę cię tylko przestrzec  przed tym co moja matka uskuteczniała, a mianowicie chodzi o to, abyś w życiu nie ograniczała kontaktów dziecka z ojcem tzn. jeśli będzie mu zależało się z nią widywać i spędzać czas to pozwalaj na to dziecko potrzebuje obojga rodziców, ja niestety ich nie miałam i ojca poznałam dopiero 2 lata temu. Okazało się, że jest wspaniały. […] Pamiętaj tylko że jeżeli wykaże wolę aby spotykać się z małą nie zabraniaj mu tego bo kiedyś córka może ci to strasznie wypominać … ja mojej wybaczyłam ale nadal boli mnie to że w moim dzieciństwie kogoś brakowało, patrzyłam na radosne rodziny kolegów i koleżanek i ryczeć mi się chciało na każdym kroku dlaczego ja tak mieć nie mogę, czułam się gorsza i niechciana .. Mama też wiele razy mi mówiła że ojciec mnie nie chciał i takie tam bzdety próbowała go zrobić jakimś tyranem w moich oczach a co się okazało on bardzo tęsknił i żałował, że nie mógł mnie widywać. Teraz staramy się nadrobić ten czas…jednak nie jest łatwo odrobić 20 lat. Nadal gdzieś głęboko czuje, że jestem „obca”…

Zabrać córce ojca to ukraść jej masę wzruszeń, to pozbawić ją uczucia mocniejszego, a z pewnością innego, niż miłość  do życiowego partnera, to zamknąć przed nią jedną część świata… słów brak…

Kim byłabym gdyby nie Ojciec? Bez wewnętrznego wzorca, który ukształtował mi ten najważniejszy mężczyzna w moim  życiu, co przełożyło się na prawidłowe relacje z mężczyznami w życiu dorosłym? Nadal gdzieś głęboko czułabym, że jestem „obca”?!

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii relacje między rodzicami, wychowanie, miłość rodziców, rozstanie, być ojcem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 Responses to Serce Ojca, czyli Córeczka Tatusia

Dodaj komentarz