Mój zawód wymaga bardzo praktycznych rozwiązań. Przenosi się to na wzór myślenia poza 8 godzinami jakie spędzam na rozważaniu mało abstrakcyjnych kwestii. Wczoraj idąc do tramwaju chciałem wejść na jezdnię, kiedy tuż przed moim nosem przeleciał mi miejski ścigacz, popatrzyłem na czerwone światło dla pieszych i automatycznie cofnąłem się krok do tyłu.
To zdarzenie nie ma zapewne wiele wspólnego z tym, co się dzieję w życiu moim i moich dzieci, jednak wywołało u mnie pewną refleksję. Oczywiście życzę mamom moich dzieci jak najlepiej. Niech żyją sto lat i nawet dłużej. Nie zamierzam też tworzyć nierealnych sytuacji w których zagrożone było by bezpieczeństwo moich dzieci. Jednak przypadki i wypadki się zdarzają.
Gdyby coś przeniosło mamy moich dzieci do krainy wiecznych łowów, to dzieci w sposób naturalny zamieszkałyby ze mną. Ponieważ z niezrozumiałych dla mnie przyczyn moje byłe partnerki starają się, aby moje dzieci były dla mnie obcymi osobami, to w przypadku niespodziewanego wspólnego zamieszkania zmuszeni bylibyśmy nasze relacje budować od początku.
Na ile znam polskie sądownictwo oraz zwyczaje, dziadkowie protestowaliby głośno, aby do takiego „wampira i wariata” nie odsyłać dzieci, co zapewne doprowadziłoby do kolejnych niepotrzebnych starć i zadrażnień.
Dlatego też mój praktyczny mózg zadał pytanie – jakie właściwie korzyści przynosi to rodzicowi separującemu dziecko od drugiego? Dlaczego nie bierze się pod uwagę tego, że istnieją zagrożenia poza nami, na które nie mamy wpływu? Przecież człowiek składa się głównie z węgla i wody, więc nie jest niezniszczalny, trwały jak skała (choć trzeba pamiętać, że i skała podlega korozji). Jest całkowicie nieodporny na zgniatanie, spadanie czy uderzenia. Ale jak widać nikt tego nie bierze pod uwagę…
loading...
3 Responses to C plus H2O