Świat to za mało

Alienacja rodzicielska

Od lat mówi się, że trzeba rozwijać asertywność, bo mamy z nią w Polsce poważny problem. Jak mówić o swoich potrzebach, oczekiwaniach, życzeniach… Zapewne wielu z nas ma taki problem. Ale są i tacy, którzy nie tylko nie mają problemu z wyrażaniem swoich żądań, ale i nie widzą powodu, żeby się w tych żądaniach ograniczać.

Można odrzucić głupie ograniczenia wynikające z wyroku sądu. Można odrzucić nieżyciowy zupełnie art. 97 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Można wreszcie odrzucić zdrowy rozsądek. W końcu Kali ma swoje prawa i zasady! Niewątpliwie lepsze…

_PM_ przez swoją pełnomocniczkę i „doradcę prawną” poinformowała mnie, że w czasie ferii zimowych dzieci będą ze mną w pierwszym tygodniu. Nie zdefiniowała, co to znaczy dokładnie i kiedy się kończy pierwszy tydzień. W takiej sytuacji najczęściej przyjmuje się rozwiązania zdroworozsądkowe. Wydaje się, że jeżeli ferie szkolne mają dwa tygodnie, to połowa jest gdzieś w nocy z soboty na niedzielę pośrodku. Można się spierać, czy bardziej w sobotę wieczorem czy w niedzielę rano. Komu by się chciało? Ważne, że sobota należy do pierwszego tygodnia, a niedziela do drugiego. Jakież było zatem moje zdziwienie, kiedy w połowie pierwszego tygodnia otrzymałem od _PM_ sms’a z informacją, że przyjedzie po dzieci w sobotę koło godziny 16-tej. Bez żadnego komentarza czy słowa wyjaśnienia, o co chodzi.

Kiedy dostałem informację o podziale, założyłem, że sobota po południu to będzie moment na „końcowy akcent” naszego wspólnego tygodnia. Od samego początku ferii byliśmy umówieni i nie było nas w domu całą sobotę. Nawet gdybym chciał, nie mogliśmy nagle wrócić. Napisałem _PM_, że nie wrócimy o 16.00 tylko trochę później. Po wymianie kilku sms’ów, w których kilka razy otrzymałem rozkazy do wykonania, wiedziałem już, że coś poważnego jest na rzeczy. Podnoszono argument, że _DPM_ ma urodziny… (tak na marginesie przypominam i polecam mój wpis Konflikt terminów o tym, jak _DPM_ w moje 40 urodziny czekał pod bramą, żeby przejąć dziecko i je „porwać” do PM mimo, że dzieci wtedy zgodnie z ustaleniami były ze mną).

W końcu się dowiedziałem czy też domyśliłem. _PM_ zaplanowała, że wyjedzie z dziećmi w góry w drugim tygodniu – czyli w niedzielę nad ranem. Ale w pierwszym tygodniu wypadły urodziny jej ojca. Nie mogła zaplanować, że ona weźmie pierwszy tydzień, bo wtedy musiałaby wcześniej wrócić z gór, żeby być na urodzinach ojca. Ale nie mogła też wyjechać w góry o 5 godzin później i obejść urodzin ojca w niedzielę przed południem. Po co tak kombinować? Przecież można wydać ojcu rozkaz, żeby „zwrócił” dzieci, kiedy jej się spodoba. Przecież dzieci to własność matki i może z nimi robić, co chce… A wystarczyłoby pomyśleć i pogadać zawczasu.

GD Star Rating
loading...
Alienacja rodzicielskaNajwyższą formą zaufania jest kontrolaJak zabić w dziecku radość życia…
Ten wpis został opublikowany w kategorii miłość rodziców, o życiu, być ojcem, relacje między rodzicami, być matką, prawo i praktyka, mężczyźni i kobiety, alienacja rodzicielska, zespół alienacji rodzicielskiej, opieka nad dziećmi, PA i PAS. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz