Polka, nie matka – moje spojrzenie

W numerze „Polityki” z 5 grudnia 2012 roku ukazał się bardzo interesujący artykuł opisujący nasz narodowy problem malejącego przyrostu narodu. Dyskusja na ten temat przetacza się przez gazety, jest obecna również wśród zwykłych ludzi. Sądzę, że w wielu przypadkach autorka – Martyna Budna – ma wiele racji w swoich tezach. Jednak obraz nie jest jasny bez spojrzenia na problem jeszcze raz.

Z wielką przykrością muszę stwierdzić, że autorka powiela spojrzenie na rolę mężczyzn w rodzinie w dość typowy, nonszalancki sposób, nie analizując problemu. Facet to takie dziecko, które nadal mieszka z rodzicami, nie ma zamiaru brać odpowiedzialności za siebie i rodzinę oraz w żadnym wypadku nie chce się związać z kobietą na dłużej jak trwa jego przyjemność seksualna. Poglądy krzywdzące oraz nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Nie wiem, czy jeszcze nikt nie zauważył, że mężczyzna jest człowiekiem dokładnie takim samym jak kobieta. Tak tak, jesteśmy ludźmi, mamy uczucia oraz swoje życiowe aspiracje. Tak, jesteśmy ludźmi i nie jest nam obojętny nasz przyszły los.

Problem dorosłości mężczyzn jest na tyle istotny, aby przez moment się nad nim pochylić. Nie mogę zaprzeczyć, że proces niszczenia męskich cech osobowości w społeczności technologii XXI wieku ma swoje miejsce, bo ma. Coraz trudniej jest znaleźć faceta, który umie zreperować kran, pomalować mieszkanie i skutecznie pogrzebać w silniku. Dzieje się tak dlatego, że typowe cechy męskości są cały czas spychane na margines życia społecznego. Uważa się je błędnie za niepotrzebne w dzisiejszych czasach. Co ciekawe – rywalizację uważa się za naturalną cechę mężczyzn. Nie jest to prawdą. Rywalizować – tak, ale nie tak, aby się pozabijać przy tym wszystkim. Faceci częściej lubią wykonywać wszelkie prace w grupie, bo w grupie się realizują najpełniej. Rzadko podejmują swoje prace osobiście, wolą robić to wspólnie. To kobiety są bardziej indywidualistkami. Tak czy owak to męskie zachowania są piętnowane natomiast kobiece są wychwalane. Tym sposobem hoduje się następne pokolenia mężczyzn, którzy nie wiedzą kim są, a rozpalenie ogniska jest dla nich jak wejście na Rysy.

Artykuł koncentruje się na tym – dlaczego kobiety nie chcą mieć dzieci. Nie podejmuje się tematu – dlaczego faceci nie chcą mieć dzieci. Jak na razie, i nic nie wskazuję na to że sprawa się ta zmieni, do poczęcia trzeba plemnika i jaja. Jajo samo z siebie się nie podzieli. Jak to w sposób naturalny czy laboratoryjny się dzieje nie muszę opisywać, każdy wie co i jak.

Trwałość związku ma dla mężczyzn podstawowe znaczenie. Widać jednak wkoło, że w żadnym wypadku nie ma pewności trwałości związku. Na podwórku stanowiłem paczkę z 2 kolegami, tak więc było nas trzech. Tylko jeden jest ze swoją pierwszą żoną, ale nie wiadomo ja to się dalej potoczy. Mamy 2/3, wynik naprawdę imponujący. Człowiek wchodzący w związek nie ma żadnej pewności, że jeżeli wiele zainwestuje we wspólne pożycie, to osiągnie szczęście rodzinne. Po co mamy się wiązać, skoro najmniejszy problem urośnie do wielkiego, doprowadzając do rozwodu?

Nie chcemy mieć dzieci, ponieważ jeżeli już się zwiążemy, to w przypadku rozpadu związku my będziemy musieli oddać nasze aktywa a zadowalać się pasywami. To ona dostanie dzieci, mieszkanie i samochód, my weżniemy alimenty, szarpanie się po sądach, bilet miesięczny na autobus i spłatę rat.

Nie chcemy mieć dzieci, ponieważ nie mamy realnego wpływu na wychowanie dzieci. Kiedyś ojciec – głowa rodziny, miał decydujący głos w podejmowaniu strategicznych decyzji w rodzinie. Po zjedzeniu obiadu, on przejmował pałeczkę w domu. Pani domu decydowała do obiadu, układ dla obu stron wygodny. Dzisiaj w czasach, kiedy tysiącami zapędzono facetów do sal porodowych oraz szkół rodzenia, jego rola zmalała lub kompletnie jest bez znaczenia. Można by się z tym jeszcze jakoś pogodzić i znaleźć jakieś rozwiązania. Problem pojawia się w chwili, kiedy zdania są odmienne. Wtedy można wytoczyć cały arsenał fałszywych oskarżeń wobec męża, od zwykłego oczerniania po rodzinie po donoszenie na policję o nie istniejącym znęcaniu się nad rodziną. Przykładowo – ja znęcałem się nad swoją byłą w ten sposób, że umożliwiałem jej kontakty z jej rodziną w ten sposób, że powiedziałem, iż powinna pojechać do nich za tydzień, po wypłacie, ponieważ teraz mamy 100 PLN do końca miesiąca a to przeszło 170 km w jedną stronę. Śmieszne wcale, bo takie idiotyzmy stoją w moim akcie oskarżenia.

Nie chcemy mieć dzieci. Po rozpadzie związku małżeńskiego jesteśmy całkowicie zdruzgotani emocjonalnie. Większość z nas nie prowadzi żadnych działań przed, bo po co. Rozstajemy się, ale w zgodzie – większość z nas tak myśli. Dzieci będą miały dwoje rodziców i takie tam bla bla bla. W praktyce każdy wie jak to wygląda. Szarpanie się ze złośnicą, sądem i policją niszczy nam zdrowie. Nie, dziękuję!

Nie chcemy mieć dzieci. Mimo że dąży się do tego, aby dochody były wspólne, to w większości rodzin jest tak jak w arabskich społecznościach. On zarabia na dom, a jej pieniądze są jej pieniędzmi. Kiedy słyszę, że ona pracuje na dwa etaty, bo jeszcze w domu a on się leni, to pękam ze śmiechu. Jego nie ma w domu wcale, bo jest w drugiej pracy, aby ogarnąć to finansowo.

Nie chcemy mieć dzieci. Nawet jak już związek się utrzymuje, to my się przecież na dzieciach nie znamy. Nie wiemy, co dzieci mają lubić albo nie, nie wiemy w jakie zabawy mają się bawić, nie wiemy ponoć jak im w szkole idzie. Nie wiemy tego ponoć ponieważ kobieta wie lepiej. Więc po co mieć dzieci, skoro nie możemy ich wychowywać?

Nie chcemy, mieć dzieci ponieważ nie lubimy zajmować się kukułczym jajkiem. Kiedyś zdrada kobiety była wyjątkiem, była napiętnowana społecznie. Dzisiaj cóż… przyznajmy szczerze – kobiety dawno już przebiły facetów.

Dzieci? Nie, dziękuję! Nie po to łażę po tym świecie, aby pchać się w problemy. Nie, nie, dziękuję…

GD Star Rating
loading...
Polka, nie matka – moje spojrzenie, 3.0 out of 5 based on 6 ratings
Ten wpis został opublikowany w kategorii opieka nad dziećmi, rozstanie, być ojcem, relacje między rodzicami, być matką, prawo i praktyka, mężczyźni i kobiety, dyskryminacja, desperacja. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

1 Responses to Polka, nie matka – moje spojrzenie

Dodaj komentarz