Naród chiński, mający wiele mądrych powiedzeń i określeń rzeczywistości, ma w swoich zasobach i takie powiedzenie, które było jednocześnie wyzwiskiem i złorzeczeniem „Obyś cudze dzieci uczył”. Oznaczało to ni mniej ni więcej, że życzy się komuś wszystkiego najgorszego, trudu, krwi, potu i łez.
Dzisiaj nauczyciele też narzekają na swoją niewdzięczną pracę i trudy nauczycielstwa, ale uczenie dzieci to nic w porównaniu z nauczaniem dorosłych. Dlaczego tak jest? Mówimy czasem, że dziecko – jako tabula rasa – szybko i łatwo chłonie wszelkie informacje i przyswaja wiedzę. Tak jest. Młody, sprawny umysł, odpowiednio zainteresowany tematem, uczy się bardzo sprawnie i przyswaja wiedzę bez żadnego oporu. Tak jest z dziećmi, ale z dorosłymi sprawa wygląda zupełnie inaczej. Mówimy czasem, że „głowa już nie ta”, że ciężko się nauczyć czegoś nowego, że „umysł mniej sprawny”. Wszystko to prawda, ale nie do końca. Za trudnością w uczeniu się dorosłych stoi bardziej nasza psychika, niż sprawność zwojów mózgowych.
My dorośli NIE LUBIMY BYĆ UCZENI! My po prostu wszystko wiemy lepiej sami. „Ja tam swoje wiem” powtarzamy i bronimy się przed nowymi informacjami. Szczególnie tymi, które nie pasują do już posiadanej wiedzy lub przekonań. Uczenie dorosłych to większa sztuka niż uczenie dzieci. Dlatego też David A. Kolb wymyślił pół wieku temu model uczenia się przez doświadczenie, model, który – mimo krytyki – do dziś jest podstawą większości metod uczenia dorosłych.
Cała teoria zakłada, że dorosły najłatwiej przyswoi nową wiedzę, jeśli ma bezpośrednie odwołanie do wcześniejszych doświadczeń. Mówiąc wprost – do przyswojenia nowej wiedzy niezbędne jest wykorzystanie dotychczasowej wiedzy i doświadczenia. Cykl Kolba zakłada cztery etapy. Pierwszy z nich to podanie informacji i wspólne z uczestnikami szkolenia dopasowanie jej do dotychczasowych doświadczeń. Następnie trener, prowadząc uczestników szkolenia, pomaga im uświadomić sobie, jakimi mechanizmami rządzi się omawiany proces czy doświadczenie. Trzeci etap służy pokazaniu, wzbudzeniu refleksji, jak nowa wiedza może być przydatna w praktyce, przy wykorzystaniu znanych mechanizmów. Ostatni etap to wzbudzenie potrzeby uzupełnienia wiedzy ze świadomością, że ona może być przydatna i spójna z dotychczasowym doświadczeniem.
Prawda, że proste? A Chińczycy skarżyli się na uczenie dzieci…
Dlaczego o tym piszę na tym forum? Ten artykuł jest fragmentem większej całości, ale traktuje o różnicach w przyjmowaniu świata (i nauki) przez dzieci i przez dorosłych. Dotyczy to również lekcji życia jaką jest rozstanie rodziców. To, co nam dorosłym wydaje się ważne, niekoniecznie musi być ważne dla naszych dzieci. I odwrotnie. To samo może być dla nas i dla nich czymś zupełnie innym. Przekonałem się o tym po latach, podczas jakiejś rozmowy z dorosłymi już dziećmi. Usłyszałem, że bardzo się starając podczas rozwodu, jedne rzeczy pogubiłem a nad innymi zupełnie niepotrzebnie traciłem czas. Warto o tym pamiętać…
loading...
1 Responses to Obyś cudzych rodziców uczył